Nie mają powodu do zadowolenia liderki Strajku Kobiet w Zielonej Górze. W kontekście skali wydarzeń sprzed ponad dwóch miesięcy, frekwencja podczas ostatnich protestów zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele (od Lempartofobii na ujemnej temperaturze skończywszy), jednak wydaje się, że decydujący cios feministki zadały sobie same.
Jak to często przy tego rodzaju inicjatywach bywa, działaczki pokłóciły się o to, kto może, a kto nie wziąć udział w protestach. W rolach głównych występują Joanna Liddane i Zofia Szozda.
Nie przedłużając zapraszamy do lektury postów, z których jasno wynika kto kogo i za co ma, a to chyba najlepsze świadectwo całej tej inicjatywy.
Na koniec garść komentarzy:
