Elitaryzacja życia

Elitaryzacja życia Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Spotyka się przy okazji wieczornej trzech dobrze doświadczonych inspektorów budowlanych. Pogryzając kęs za kęsem przeplatają opowieści branżowe. W końcu, kiedy pora już się rozejść, jeden z nich rzecze „Zaskoczę was panowie, kupiłem sobie takie niemieckie cacko, łata aluminiowa idealna, także jak idę sprawdzać idealność tynkowanych ścian proszę ja was, to przykładam tę łatę i już wiem, czy będzie do poprawy”. Wtrąca się drugi „Ja też mam tę łatę przyjacielu, ale między nią, a ścianę wkładam kartkę 80 gramowego papieru o formacie A4 wzdłuż i jeśli uda mi się ją wyciągnąć, jest do poprawy”.  Na to odzywa trzeci „To jeszcze nic, ja też mam tę łatę. Idę na budowę nocą, przykładam łatę do ściany i świecę latarką, jeśli…”

 

Ultraperfekcjonizm i turbodoskonałość

Ta wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka przerysowana anegdota jest niestety historią zasłyszaną, opartą na faktach i to jest smutne. Ultraperfekcjonizm i turbodoskonałość ogarnęły nas po latach epoki, której znakiem firmowym była godzina 13.00, a deficyt wszystkiego sprawiał, że zadowalaliśmy się byle czym wykonanym byle jak i z byle czego. Dziś przypomnienie rzeczywistości dość w końcu nieodległej z jej mało skomplikowanym anturażem budzi przerażenie i niedowierzanie, że tak prymitywnie żyjąc całkiem niedawno, uważaliśmy to za luksus. A jednak… Dążenie do doskonałości, realizujące się trzymaniem kroku modzie, postępowi technologicznemu czy społecznym awansom nie jest złe, ale złym staje się ze skutkiem natychmiastowym, jeśli zdrowy dystans zastąpiony zostanie całkowitym zaślepieniem. Ta dążność do doskonałości przeobraziła się w ostatnich czasach w proces, który nazywam elitaryzacją życia. Dotyczy on wszystkich, choć nie wszyscy zdają sobie z niego sprawę, nie wszyscy mu podlegają, a jeśli… to z różną siłą i w różnym zakresie. Elitaryzacja życia nie jest tożsama z przynależeniem do jakiejś elity. Można nigdzie nie przynależeć, a wieść życie na bardzo elitarnym poziomie. Można i odwrotnie. 

 

Elitarność do kupienia

Elitaryzację życia najwyraźniej widać na przykładzie młodzieży, która za wszelką cenę chce przynależeć do jakiejś grupy społecznej. Jest to naturalne zjawisko socjologiczne, ale współcześnie ma ono dość niebezpieczną podbudowę elitarności. Istota działania w grupie mniej znaczy, niż sama w niej obecność. Widać to doskonale na portalach społecznościowych, gdzie w ramach grup tematycznych osoby nie zabierają nawet głosu, bo nie to się liczy, czy masz coś do powiedzenia, ale w ilu i jakich grupach widniejesz. Obecność w wirtualnej grupie jest z reguły bezkosztowa, ale w rzeczywistości bywa zgoła inaczej. Przykład z brzegu pierwszy: to jaki masz telefon pozycjonuje cię w środowisku jak adres w wyszukiwarce. Można mnożyć przykłady. Większość z nich nobilituje młodych, ale i pozostałych nas, do grupy nie poprzez to, kim jesteśmy i co wiemy, a jedynie przez stan posiadania i określone przedmioty. Taka elitarność hamuje rozwój człowieka i uwstecznia wewnętrznie. Wejście do elity poprzez zakup jest pozronie łatwe, ale koszt jaki ze sobą niesie i nie mówię tu o poniesionym wydatku pieniężnym, jest ogromny. Ta złuda elitarności poprzez to co mam, co posiadam, a nie to, co mnie stanowi, kim jestem, to największa pułapka zastawiona na ludzi w erze cyfryzacji. 

 

Stany elitarne

Zapomnieliśmy bowiem, że elitarność to wiedza, honor i lojalność. Dziś troska o duchowe przymioty i intelektualny rozwój przysłonięta została całkowicie nieomal materializmem. Robert Mazurek pytał ostatnio Annę Marię Żukowską, filologa angielskiego z wykształcenia, jaką książkę ostatnio czytała, to może i on by przeczytał? Żadnej. Wspomniała jedynie, że na studiach się naczytała, a teraz ma mnóstwo partyjnych obowiązków. Doprawdy? Fałszywe poczucie elitarność poprzez przynależność partyjną i polityczną działalność z powodzeniem zastępuje bycie elitą w służbie narodu, ale na pewno narodowi nie służy. Takich zastępstw właściwej elitarności jest znacznie więcej. Jadanie wykwintnych potraw w przeszacowanych restauracjach, wille w egzotycznych krajach, wczasy w nieprzyzwoicie luksusowych kurortach, kupowanie w butikach dla określonej metki, wyścigi autami o wartości domów czy wreszcie kupowanie miejsc dzieciom na zagranicznych, wybitnych uczelniach. Stosownie do zasobności portfela z każdym szczeblem drabiny społecznej półka jest niższa, ale każdy szczebel sięgać chce po wyższą, to jest constans (wartość niezmienna). Czy to źle? Nie, dopóki pilnujemy właściwych proporcji. Jeśli bowiem w człowieku duch bierze górę nad materią, to wszystko układa się tak, jak należy. 

Elitarność można sobie kupić… materialną, a nawet intelektualną, ale nie duchową, a to ona jedyna gwarantuje, że człowiek nie traci proporcji, podejmuje właściwe wybory i wędruje w dobrym kierunku, pomny na to, że wiedza, honor i lojalność są najwłaściwszymi przymiotami elitarności. Inaczej, kiedy człowieka zdominuje intencja życia elitarnie za wszelką cenę i bez względu na nią, poddany złudnym wrażeniom i satysfakcjom z udziału w materialnej sferze łatwo ulegnie procesowi degradacji duchowej i może się okazać, że powrót już niemożliwy. Materia bowiem do czego innego dąży niż duch.

 

Elitarność chwil utraconych

Elitaryzacja życia ma korzenie w dążeniu do doskonałości. Może ona, jak już wspomniałem, zmierzać w dwu kierunkach, materialnym albo duchowym. Troska o rzeczy materialne nas przytłacza i odsuwa nas od tego, co w życiu najistotniejsze, daleko istotniejsze od poczucia przynależności do czegokolwiek. Tym, co jest w życiu najważniejsze są nasi bliscy i my sami. Wysiłek wkładany w doskonalenie ku osiągnięciu jakiegoś stopnia elitarności, bez względu czy to wysoka pozycja partyjna, idealnie pomalowany salon, 100 calowy telewizor w ogrodzie, wczasy sześciotygodniowe na Malediwach czy jacht cumowany w Monako, nie zwróci nam utraconych chwil, które mogliśmy spędzić z bliskimi czy choćby z samymi sobą, nie zrównoważy szkód duchowych… a choćby i wkładany wysiłek uczynić najdoskonalszym, to na tamten świat owoców tego wysiłku nie zabierzemy. Liczy się przede wszystkim radość przeżytych chwil z najbliższymi. Ta najwieksza z możliwych elitarności. Troska o rzeczy materialne dopóki nas pochłania, odsuwa od nas najpiękniejsze radości życia. Warto o tym pamiętać i przypominać sobie każdego dnia. Nie przedmiot jest wart troski codziennej, a przeżycie, ta osobliwa emocja, która zostanie w nas po kres, a nasi bliscy będą ją długo wspominać po naszej śmierci. 

tekst: Simon White
foto: Pixabay

Exit mobile version