Oskarżał księdza o molestowanie. Sąd stwierdził, że kłamał: nigdy nawet nie był ministrantem

Chciała oszukać schorowanego podopiecznego. 40-latka stanie przed sądem

Fot. PAP/Radek Pietruszka

Sąd Apelacyjny w Łodzi uznał, że Marek Lisiński kłamał twierdząc, że był ofiarą molestowania seksualnego.

Sąd Apelacyjny w Łodzi opublikował uzasadnienie wyroku, w którym potwierdza, że Marek Lisiński kłamał, oskarżając księdza Zdzisława Witkowskiego o molestowanie seksualne. Świadkowie zeznali, że nie pamiętają, by kiedykolwiek Lisiński był ministrantem, a sam Lisiński nie przedstawił dowodu na swoje twierdzenie.

Prawomocny wyrok w sprawie zapadł 11 października 2021 roku. Cały proces trwał 11 lat. Sprawę Lisińskiego opisywał w swojej książce „Pedofilią w Kościół” Sebastian Karczewski.

Jak mówił Karczewski Polskiemu Radiu, wyrok Sądu Apelacyjnego nie jest dla niego zaskoczeniem, gdyż nie ma dowodów na to, że Lisiński padł ofiarą molestowania seksualnego, nigdy nie był ministrantem, a tym bardziej molestowanym przez księdza.

„Sąd apelacyjny podważył wyrok Sądu Okręgowego w Płocku”

– mówił Sebastian Karczewski.

Jak zaznaczył, świadkowie w sądzie zeznali, że nie pamiętają, by kiedykolwiek Lisiński był ministrantem, a Marek Lisiński nie przedstawił dowodu na swoje twierdzenie.

„Mimo to sąd okręgowy przyznał rację Lisińskiemu, a odrzucił zeznania świadków”

– zaznaczył publicysta.

„Sąd Apelacyjny w Łodzi zauważył także, że dekret biskupa płockiego dotyczący odsunięcia księdza Witkowskiego na 3 lata od posługi kapłańskiej jest sprzeczny z wyrokiem trybunału biskupiego”

– podkreślił Sebastian Karczewski.

Trybunał biskupi, który prowadził proces księdza, uznał, że ksiądz jest niewinny i nie wydał wyroku, natomiast biskup poinformował Kongregację Nauki Wiary, że sąd wydał wyrok – mówił publicysta. Jak wyjaśniał, w efekcie ksiądz został skazany, biskup nałożył na niego kary kanoniczne.

Lisiński oszukał papieża

Ofiarą oszustwa Marka Lisińskiego stał się nie tylko oskarżony przez niego ksiądz Witkowski, ale także sam papież Franciszek, który podczas audiencji na Watykanie w 2019 roku ucałował dłoń Lisińskiego – rzekomej ofiary molestowania przez kapłana.

„Niebezpieczna jest ślepa wiara w oskarżenia. Gdy pojawia się oskarżenie, od razu uznaje się winę księdza, bez zbadania sprawy”

– mówi Sebastian Karczewski.

Fot. Joanna Scheuring-Wielgus/Twitter

Dodaje, że obecnie bada kilkanaście spraw księży, który zostali oskarżeni publicznie, spośród nich żadne oskarżenie nie jest zasadne.

Sąd odrzucił powództwo Lisińskiego i zasądził na rzecz księdza Witkowskiego 1560 złotych tytułem zwrotu kosztów. Duchowny bierze pod uwagę dalsze kroki prawne przeciwko Markowi Lisińskiemu.

Exit mobile version