Współczesna „Targowica”. Mit czy rzeczywistość?

Współczesna "Targowica". Mit czy rzeczywistość? Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 21. 11. 21

Fakt, że w tzw. rzeczywistości (realu?), głownie politycznej istnieją, mnożą się i trwają zagadnienia niemożliwe do pominięcia, jest publicystycznym dogmatem, co się zowie. Toteż zjawiska (tu i teraz) symbolicznie zwane „V kolumną”, „Targowicą”, czy też konkretnie zgoła antypolonizmem, w naszej postpolitycznejrzeczywistości należały, należą i jeszcze długo należeć będą do owej kategorii bez wątpienia. A w tle jako się rzekło pospolityczna (czyli coraz płytsza intelektualnie) i brutalna walka o władzę, która nieuchronnie z walki z aktualnym rządem (totalnej?) przekształciła się w „wojnę” z państwem, a nawet jak chcą niektórzy z narodem i polskością jako taką.

           Nieubłagana logika tych zjawisk każe wszak patrzeć na to „theatrum„, czyli scenę polityczną z pewnym dystansem, który to też często bywa na wyczerpaniu, ulegając przeróżnym… presjom. O manowcach opozycyjnego totalizmu politycznego, jako swoistej doktryny w sensie intelektualnym kompromitującej napisano i powiedziano już tyle, że trwanie przy niej niechybnie świadczy o braku innych „pomysłów” na polityczną rywalizację o władzę w ramach demokratycznego (sic!) porządku.

          I tu tkwią problemy fundamentalne zgoła, które i publicystom próbującym zachować choćby resztki zdrowego rozsądku, jak i podobnie nastawionym obywatelom, spędzają sen z powiek nie od dzisiaj wszak. Tym bardziej, że symetryzm nie jest tu żadnym rozwiązaniem, o czym przekonało się wielu, stąd też jego mizerna statystyka, to warto zauważyć odkrywane zwolna (bardzo wolno?) prawa rządzące tzw. „mediami społecznościowymi (to nazwa myląca), które jako globalne (i totalne!) biznesy zależą(sic!) od banalnej zgoła „klikalności„. Stąd logika i biznes w promowaniu treści wywołujących najwięcej reakcji, czyli drastycznych, a nie mądrych na przykład (!). Dla krajowej, choć nie tylko polityki (post) i jej poziomu ma to zazwyczaj skutki opłakane, bowiem jako się rzekło „promowane” są treści najbardziej drastyczne, najgłupsze i tym samym przyciągające uwagę użytkowników facebooka, twittera, instagrama etc. Nawet jeśli tak jak ja używa się owych mediów nad wyraz oszczędnie, to pokusa, żeby taką głupawkę powielić jako (a jakże) antyprzykład czy kompromitację, jest ogromna, choć dwuznaczna przecież

           Dziś zatem pozostawiam Państwa nie tylko wszak z tytułowym dylematem, który nie jest przecież zbyt trudny do rozstrzygnięcia. Traktując bowiem totalną walkę o władzę serio nie możemy nie zauważać zarówno kontekstów (w tym międzynarodowych), jak hierarchii celów, ale nade wszystko tzw. „kultury bezkarności”, która w połączeniu z amnezją towarzyszy nam od dziesięcioleci i jest częścią naszej (tu i teraz) społecznej egzystencji. Politycznej również.

tekst: Andrzej Pierzchała
foto: Pixabay

Exit mobile version