Antykomunizm bezobjawowy

Antykomunizm bezobjawowy Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 24. 10. 21

Teza, że nadmierna okazjonalność i reaktywność nie służy swobodzie (wolności?) felietonowej ekspresji nie podlega dyskusji. Natomiast aktualne komentarze są jednocześnie „solą” publicystyki z felietonistyką na czele. To taki delikatny jak sądzę paradoks, czy też sofizmat jak kto woli, ale przecież realny nad wyraz, tym bardziej, że w kwestii np. pamięci zbiorowej, historycznej i ideowej pospołu, wciąż jest wiele do zrobienia.

Wszyscy „wybierający przyszłość” zatem, chętnie odkreślają przeszłość czymś na kształt awetnej „grubej kreski, czyniąc to świadomie i manipulatorsko (polityczni hochsztaplerzy) lub też nieświadomie, z lenistwa, niechęci czy też amnezji, świetnie poprawiającej samopoczucie (tu i teraz). Ta ostatnia jest wszak dość powszechna społecznie i stanowi wespół z polityczną cyniczną hochsztaplerką stałe zagrożenie dla społecznej świadomości i oceny sytuacji, a osobliwie wyborczej roztropności. Niedawno na łamach tygodnika „Do rzeczy” przeczytałem pełen gorzkich refleksji list pewnego zaużonego w walce z „komuną” ideowego działacza Solidarności, również podziemnej, który nie mógł się nadziwić postawyswoich byłych (sic!) kolegów czynnych dziś w polityce, a odległych w swych poglądach i działaniach od tzw. ethosu Solidarności.  Kolegów występujących dziś „pod rękę” z… komunistami, którzy ani nie rozliczyli się ze swojej działalności w PRL-u, ani w gruncie rzeczy nie zmienili poglądów, a jeśli tak to w niewielkim stopniu. Tu pytanie, kto był w schyłkowym PZPR ideowcem(?), ale to całkiem inna sprawa. Do tego smutnego obrazu dodał ów jeszcze cały poczet bezkarnych „tajnych współpracowników”(TW) PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa, którzy dzisiaj występują dość powszechnie, głównie w partiach tzw. opozycyjnych, cieszą się powodzeniem , zaufaniem (sic!) wyborców i opływają w dostatki.

Dziś też festiwale hipokryzji i bezczelności w wykonaniu Millera, Cimoszewicza, Boniego czy też Rosatiego i Borowskiego (promotor Schetyna) pouczających nas w kwestii… demokracji i praworządności zadziwiają zresztą wielu, których pamięć sięga nieco dalej niż 30 lat wstecz. Upodobania zaś członka rady nadzorczej przestępczego FOZZ- u do cytowania w tych połajankach św. Jana Pawła II, bł. ks. Jerzego Popiełuszki, a nawet śp. Lecha Kaczyńskiego najbardziej nawet tolerancyjnych wprawiają w… osłupienie. Wracając jednak do owego listu ideowego działacza Solidarności określającego się też (co wydaje się oczywiste zgoła) jako „antykomunista„. Sugeruje on ze smutkiem, że większość jego kolegówwidocznie walczyła z PRL em, a PRL-u już nie ma! I nie komunizm został pokonany („wyście się z nami dogadali” ), a… PRL właśnie.

Zaś długi cień Magdalenki, Okrągłego Stołu, „grubej kreski”, braku rzetelnej lustracji idekomunizacji sprawia, że współczesny konserwatyzm upominający się m.in. o dziejową sprawiedliwość i poszanowanie tradycji, ostrzegający przed neomarksizmem kulturowymznajduje się pod stałym pręgierzem wszelkiej maści lewicowych aktywistów z pseudohumanistycznymi oskarżeniami o „faszyzm, klerykalizm, antysemityzm, wszelkie odmiany homofobii, nietolerancję, antyniemieckość, rusofobię i Bóg wie jeszcze o co. Już chciałem dopisać „niepotrzebne skreślić”, ale chyba nie warto? Za to obiecuję jeszcze do sprawy antykomunizmu powrócić, za czas jakiś.

Tekst: Andrzej Pierzchała
Foto: Pixabay

Exit mobile version