Meandry demokracji czyli optymizm prof. Kleibera

Meandry demokracji czyli optymizm prof. Kleibera Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 17. 10. 21

Wysłuchałem nie dalej jak wczoraj rozmowy na tematy aktualne, w tym społeczne i polityczne, red. Krzysztofa Ziemca z prof. Michałem Kleiberem, w znienawidzonej przez tzw. „totalną opozycję” TVP Info. Rozmowa znakomita, kulturalna i merytoryczna. Redaktor przygotowany, zorientowany i dociekliwy, a profesor refleksyjny w wypowiedziach, wyważony, racjonalny i roztropny, acz delikatnie optymistyczny (sic!). To wszak w tzw.dyskursie, również medialnym, raczej niezwykła rzadkość niż reguła. Jakkolwiek prof. Kleiber jest osobą znaną i zasłużoną (Kawaler Orła Białego, były minister nauki, były prezes PAN, obecnie przew. Polskiego Komitetu d/s UNESCO i red. świetnego miesięcznika „Wszystko co najważniejsze”), to przecież nie popularną bynajmniej. A ja poczynając od delikatnej (sic!) rezerwy dotyczącej owego optymizmu (brawo red. Ziemiec za dociekliwość) mam ogromne wątpliwości dotyczące wpływu takich programów, nie tyle na stan debaty w Polsce, o której można śmiało powiedzieć, że chyba niżej już upaść nie można, co na stan świadomości rodaków.

Tu warto przypomnieć kilka choćby „twardych” danych i faktów (sic!) dotyczących demokracji w wersji nadwiślańskiej. Np. o tym, że prawie połowa Polaków każdorazowo nie uczestniczy w wyborach, a wystartować w nich można tylko z list komitetów partyjnych, że o tzw. „miejscach biorących” nie wspomnę. Stan zatem naszego parlamentaryzmu (hmm) „jaki jest, każdy widzi”. Zaopatrzeni wszak w wiedzę, zarówno od o .Bocheńskiego (zabobon), jak też popularny, acz treściwy bon mot autorstwa Churchille’a musimy uznać, że demokracja jest jednak formą sprawowania rządów bodaj najpopularniejszą, choć przecież ani jedyną, ani jednoznaczną. A mnogość jej wersji wyrażana przez określające ją zwodnicze przymiotniki (u nas „liberalna”?), ale też długości i szerokości geograficzne, zaszłości historyczne i… tradycje, o „rewolucyjnych”, skażonych neomarksizmem dodatkach nie zapominając. Chcę powiedzieć (przypomnieć) rzecz banalną zgoła, że żadna unifikacja w tej materii (poza hasłową), jak dotąd się nie udała, tym bardziej, że trzeba uwzględnić jeszcze różne (głównie mieszane) ordynacje wyborcze oraz metody przyznawania (obliczania) mandatów na różnych szczeblach przedstawicielstwa.

I jeszcze kilka zdań przypomnienia (konstatacji) na temat demokracji rodzimej, którą od biedy można uznać za… No właśnie. Choć ciągle „warto rozmawiać” m.in. o stanie polskiej demokracji, a osobliwie jej perspektywach w ramach Unii Europejskiej (jakiej?) to o optymizm w tej materii niezwykle trudno. A 'propos,  to ciągle jeszcze warto również czytać rzeczy ciekawe i pogłębione zostawiając na boku, ale nie lekceważąc bynajmniej tych codziennych wykwitów idiotyzmu, błazeństwa, infantylizmu, nieuctwa czy hipokryzji i cynizmu, które mają dość jasny (?) cel wobec… demokratycznie wybranej władzy i w miarę stabilnego państwa. M.in.„Wszystko co najważniejsze”, „Teologia polityczna”, „WPIS”, a nawet „Do rzeczy” oraz wiele poważnych portali internetowych przynoszą diagnozy i analizy, które warto znać i brać pod uwagę, uwagę obywatelską.

PS. Bardzo dziękuję redakcji zachod24, że zwolniła mnie przez swój wpis, z obowiązku skomentowania „występu posełkiSibińskiej, utrzymanej w konwencji opisanej wyżej. Dziękuję !

Tekst: Andrzej Pierzchała
Foto: Pixabay

Exit mobile version