„… fὓr Deutschland”

Niemieccy śledczy: zabójstwo Polaka w Hof nie miało podłoża ksenofobicznego

fot.Pixabay

Notatnik konserwatysty nowoczesnego 26. 09. 21

Jeśli zasady oryginalności („inność to powinność”- J.Sztaudynger), niezależności, powagi i rzetelności w dziennikarstwie, a osobliwie felietonistyce jeszcze (?) coś znaczą, to dzisiejszy mój tekst pisany (co ważne!) przed lub też w trakcie niemieckich wyborów takie walory posiada, mam nadzieję.

 Dziś przecież hity politycznej i nie tylko, publicystyki krążą wokół „urodzin Mazurka”, „teściowej Tuska” lub choćby „kopalni Turów i TSUE”. Jakkolwiek w tym ostatnim przypadku panuje całkowite „pomieszanie z poplątaniem”, nie tylko w kwestiach prawnych i traktatowych (wyrok, orzeczenie, jurysdykcja, kompetencje etc.) z kryzysem energetycznym w tle. Czyli poniekąd standard, nasi politycy i dziennikarze pospołu oraz… celebryci, choć tu podziały są płynne, popisują się ignorancją, nieuctwem, zaślepieniem, lenistwem i infantylizmem.

Natomiast rzeczone wybory do Bundestagu jakoś nie wzbudzają u nas większych emocji i może słusznie. Stąd postanowiłem napisać krótki felieton o scenie politycznej sąsiadów nie znając nawet wstępnych wyników owych wyborów, co przecież uczyniłoby mój tekst jeszcze bardziej aktualnym, a nawet konkretnym. Otóż moja teza w tej materii jest prosta i jednoznaczna zarazem. Żadne niemieckie wybory, łącznie ze zmianą na stanowisku kanclerza i formowaniem nowego rządu nic w naszych bilateralnych relacjach nie zmienią. No, mogą je jeszcze pogorszyć nieco, ze względu na bardzo prawdopodobnego nowego kanclerza Olafa Scholza z SPD, które to ugrupowanie jest „z natury” (sic!) bardziej niż CDU/CSU prorosyjskie! Natomiast wbrew opiniom germanofilów, ale też germanofobów, co nie czyni mnie wszak jakimś nie przymierzając symetrystą warto spojrzeć na scenę polityczną Niemiec z uwzględnieniem wielu zasadniczych wszak, w tym ustrojowych, różnic wobec IIIRP. Pomny zaś przestróg metodologów o unikaniu porównań rzeczy nieporównywalnych, ocenę tych kilku tez pozostawiam jak zwykle Państwu.

Toteż ominę zgrabnie fakt, że RFN jest (nomen omen) państwem federalnym, z dużą autonomią, również polityczną poszczególnych landów, za to w ramach tzw. polityki konsensusu stabilizującej rządy federalne (pamięć Republiki Weimarskiej i Hitlera ciągle żywa) od dwóch kadencji realizowane są rządy szerokiej koalicji CDU/CSU z SPD, dziś (jutro?) ewentualnie z FDP lub Zielonymi. Ten swoisty układ zamknięty (przed AFD) powoduje zaś, że programy kolejnych rządów, tak jak następnego po aktualnych wyborach, prawdopodobnie pod wodzą kanclerza z SPD są kompilacją programów koalicjantów, które nota bene już na wstępie różnią się niewiele. Oczywiście jak zwykle i tym razem „diabeł tkwi w szczegółach”, ale powtarzające się w owych  programach postulaty klimatyczne (m.in. przeciw elektrowniom atomowym, również w Polsce) a i formułowane abstrakcyjnie jak i grożenie przecież „pilnowanie demokracji i praworządności na Wschodzie” musi budzić nasz niepokój teraz i w przyszłości. A owa stabilizacja powodująca spójność polityczną, przy wszystkich znanych niemieckich kłopotach wewnętrznych i zewnętrznych, jednak zazdrość?

Tekst: Andrzej Pierzchała
Foto: Pixabay

Exit mobile version