Dziś Dzień Sybiraka. Posłuchaj wspomnień zesłanych [DŹWIĘKI ARCHIWALNE]

Dziś Dzień Sybiraka. Posłuchaj wspomnień zesłanych [DŹWIĘKI ARCHIWALNE]

Grafika: Radio Zachód, redakcja internetowa

17 września – w rocznicę sowieckiej agresji na Polskę w 1939 roku – przypada Dzień Sybiraka. Został ustanowiony przez Sejm 8 lat temu (2013), by oddać hołd wszystkim zesłanym na Syberię i na inne tereny Rosji i Związku Sowieckiego. Jak napisano w uchwale „upamiętnia tych, którzy tam zginęli, tych, którym udało się powrócić do Ojczyzny, tych, którzy osiedli w różnych częściach świata, oraz tych, którzy pozostali w miejscu swego zesłania, gdzie kultywowali polskość”.

Polacy byli wywożeni na Syberię od 17. wieku, jednak najtragiczniejszy rozdział w historii zsyłek przyniosła II wojna światowa i sowiecka agresja na nasz kraj. W latach 1940-1941 władze Związku Sowieckiego przeprowadziły cztery wielkie deportacje ze wschodniej Polski do północnych obwodów Rosji, na Syberię i do Kazachstanu, oficjalnie nazywane „przesiedleniem”. Objęły one, według różnych szacunków, od kilkuset tysięcy do ponad miliona osób, w tym kobiety i dzieci. Ludzie byli w barbarzyński sposób uprowadzani z domów, całymi rodzinami, skazywani na katorgę, głodzeni i zmuszani do pracy w nieludzkich warunkach.

Po wojnie do kraju powrócili nieliczni zesłańcy, wśród nich Stanisław Kulon, rzeźbiarz i pedagog, który w lutym 1940 roku, w czasie pierwszej z czterech deportacji, został wywieziony wraz z rodzicami i rodzeństwem na Ural. Tam pochował matkę, ojca i troje młodszego rodzeństwa. Do kraju wrócił w 1946. 70 lat później wspominał, że sowieci już w trakcie transportu nie traktowali zesłańców jak ludzi:

Ludzie, którzy przeżyli piekło deportacji, do końca życia wspominali tamten koszmar. Ireneusz Piotrowski mówił w 2011 roku, że żadna opowieść nie jest w stanie oddać ich dramatów:

Jan Konrad Stawiarski, po wojnie honorowy prezes zielonogórskiego oddziału Związku Sybiraków, wspominał, jak na zesłaniu stracił swoją ukochaną babcię:

Mieszkaniec Elbląga Stanisław Jagiełłowicz wrócił z Syberii do Polski dopiero w 1956 roku. Wspominając pobyt na „nieludzkiej ziemi” (2018), mówił, że zupełnie inne podejście do zesłańców mieli młodzi, a inne starsi Rosjanie:

Mirosława Niekoraniec miała zaledwie rok, gdy z rodziną została zesłana do Kazachstanu. Tam zamieszkali w wykopanej przez siebie ziemiance. Wspominała w Polskim Radiu (2019), jak pewnej zimy miejscowi Kazachowie uratowali im życie:

Irena Persak przeżyła na zesłaniu ponad 6 lat. Wraz z rodzicami była między innymi w sowchozie i kołchozie. W Polskim Radiu (2016) wspominała warunki życia w okręgu archangielskim:

Syberia była od wieków wykorzystywana przez panujących w Moskwie jako miejsce zsyłek i olbrzymie więzienie dla wszystkich przeciwników władzy. W głąb Rosji, czyli na tak zwane „białe niedźwiedzie”, wysyłano niemal codziennie tysiące ludzi.

Pierwszą dużą grupą Polaków zesłanych do Rosji byli uczestnicy konfederacji barskiej, zbrojnego związku szlachty utworzonego w obronie wiary katolickiej i niepodległości Rzeczypospolitej. Przed II wojną światową na Syberię trafiali też uczestnicy powstań narodowych – kościuszkowskiego, listopadowego i styczniowego – oraz działacze konspiracji niepodległościowej.

Exit mobile version