Dawać mi tych…

Dawać mi tych… Radio Zachód - Lubuskie

Fot.Pixabay

Gdyby 17 września Rosja nie napadła na Polskę być może nie byłoby w historii II wojny światowej, obozów koncentracyjnych i milionów wymordowanych w okrutny sposób ludzi, być może świat nie byłby świadkiem dramatu narodów, tragedii jednostek w skali nigdy przedtem niespotykanej. Ta sama Rosja, która umożliwiła Niemcom podbój Europy, musiała później sama bronić się przed zdobywaniem dla aryjskiej rasy lebensraum i nie obroniłaby się przed dywizjami Guderiana gdyby nie wsparcie Zachodu. Wsparcie, które wepchnęło nas w strefę sowieckich wpływów odczuwalnych do dziś.

Kiedy armia rosyjska wkroczyła do Polski idąc na Berlin przyniosła ze sobą spustoszenie daleko większe niż okupacja niemiecka. Była jak tsunami, które niosło ze sobą wszystko co najgorsze, a przed czym nie było ucieczki. Najpierw armia regularna, potem drugi rzut wojsk i oddziały kwatermistrzowskie, a po nich NKWD. Nie wiadomo co gorsze. Wtedy niewielu zdawało sobie sprawę co czeka naród polski, a ci którzy głośno mówili o prawdziwym obliczu wyzwolenia karani byli śmiercią.

Rozpoczęła się grabież, mord i gwałt. Dla Stalina życie ludzkie nie miało znaczenia, ale na końcu tego potwornego historycznego bata na Polaków stał rosyjski żołnierz i to nie Stalin zabierał żywność Polakom, a rosyjski żołnierz, nie Stalin mordował tych, którzy stawali w obronie najbliższych, a zwykły Rosjanin i to nie Stalin gwałcił Polki, a rosyjscy mężczyźni. Stalin był zbrodniarzem, być może największym w historii, ale nie on stał za wyborem między człowieczeństwem a bestialstwem człowieka, który przyszedł z armią ze wschodu.

Największą zbrodnią na ludziach było obok ich wielowymiarowej eksterminacji odebranie wszelkiej nadziei. Wiadomym było, że armia czerwona jest pieczęcią Stalina pod zrzeczeniem się pretensji do wolności krajów Europy Wschodniej przez Anglików i Amerykanów. Nie mogli nie zdawać sobie sprawy na jaki los skazują nasze narody, dlatego mają współudział w tej zbrodni, w tym odebraniu nadziei.

Za zgotowanie tego losu nie przeprosili nas nigdy ani nasi sojusznicy, ani zbrodniarze. Czy my na to jeszcze czekamy? Chyba już nie, bo czyż przeprosiny dzisiejszych Rosjan, Niemców, Anglików czy Amerykanów miałyby jakikolwiek sens? Nie oni odpowiadają za zbrodnie poprzednich pokoleń. Warto im jednak przypomnieć owo odium, by zanim nas pouczą o wolności, o lojalności, o praworządności, głęboko się zastanowili i sięgnęli do swojej historii, w której haseł o które my walczymy dla Europy od 1000 lat u nich próżno się doszukać.

Krótki rachunek wyzwolenia:
• 54 miliardy dzisiejszych USD – straty w majątku narodowym
• 78 tysięcy km kw. – utrata terytorium w tym miast Lwowa, Wilna i Grodna
• 50 tysięcy pomordowanych – większości grobów nie odnaleziono
• setki tysięcy wywiezionych na wschód
• cierpień ludzkich i ofiar z życia nie da się przeliczyć.
• zapóźnień cywilizacyjnych, które ciągną się za nami do dziś – nie da się przeliczyć
• strat w moralności narodu – nie da się przeliczyć
• tragedii setek tysięcy zgwałconych kobiet – nie da się przeliczyć
• bólu pozbawionych domu, środków do życia i perspektyw – nie da się przeliczyć
• wolności utraconej – nie da się przeliczyć
* Tytuł felietonu zapożyczyłem z wpisu społecznościowego Marcina Możdżonka.

 

tekst: Simon White
foto: Pixabay

Exit mobile version