Pelikany

Pelikany Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

            Trzy lata temu zabity został Paweł Adamowicz. Prezydent Gdańska. Jeden z aferzystów jakich „rodzi”, to miejsce na Ziemi, a czego dowodem jest afera „Amber Gold”, pokazująca, że za nią stali w Gdańsku „wszyscy”, którzy powinni takie sprawy ścigać. Paweł Adamowicz należał do burłaków, którzy ciągali samolot linii, o której Józef Bąk, zeznał, że to lipa, a która miała wykończyć LOT. Adamowicz sprzedał podmiotom zagranicznym, gdańską kanalizację, sieć ciepłowniczą i co się dało, aby z czynszów Gdańszczan żyło się lepiej mieszkańcom Magdeburga.

            Paweł Adamowicz nie mógł się z wielu rzeczy wyliczyć przed Urzędem Skarbowym. Nie wiedział, że ma 7 mieszkań, a pieniądze, na które nie miał pokwitowania, wniosła mu w wianie żona, bo podobno teściowa dorobiła się kilku walizek dolarów podczas II WŚ.

            O tym wszystkim pisały przyjazne dzisiejszej opozycji, media. Newsweek, Fakt, Gazeta Wyborcza, Onet. Trąbił TVN. Każdy szanujący się dziennikarz chciał „dowalić” Adamowiczowi. A wszystko pod nagłówkami dalekimi od obiektywizmu. Platforma Obywatelska robiła wszystko, aby nikt Pawła Adamowicza nie kojarzył z partią dającą certyfikaty na kolejne afery wstrząsające Polską. Może Paweł Adamowicz, nie chciał się dzielić, a może … W każdym razie jego macierzysta partia hejtowała go na maxa i zmusiła go ostatecznie do wystąpienia z jej szeregów. Na to wszystko są archiwa w mediach.

            No, ale premier biedy i partia reprezentująca w Polsce niemieckie interesy, specjalizująca się w hejcie, judzeniu, opluwaniu, kłamaniu, od chwili zabójstwa zmieniła front i postanowiła namaścić  Pawła Adamowicza na swojego męczennika. Pospieszne śledztwo, kremacja dowodu, czyli ciała, hucpa pogrzebowa w Gdańskim Kościele Mariackim i stosowna kapliczka jako miejsce kultu. Na siłę postanowiono, z kogoś, wobec kogo toczyło się śledztwo o liczne przestępstwa, uczynić partyjnego świętego. W ramach kultu radosna podczas pogrzebu wdówka, awansowała na Europosłankę, bo według partyjnych narratorów, niosła krzyż cierpienia nałożonego jej przez PiS, a zaślepieni nienawiścią do PiS wyborcy, jak pelikany, tę brednię łyknęli.

            Początkowo przebąkiwano, że to wina PiS i tego, że Kaczyński to demiurg nienawiści. Słabo się to jednak kleiło i partyjni narratorzy, zabójstwo Pawła Adamowicza, dosyć niechlujnie oskrobane z hejtu mediów wspierających Platformę Obywatelską, dzisiaj przekonują, że Paweł Adamowicz jest ofiarą nienawiści i podziałów, jakie Polsce funduje PiS. I to nie wykrzykujący antyplatformiane hasła, recydywista, przez kastę wypuszczony na wolność, zabił Pawła Adamowicza, ale zabiła go atmosfera nienawiści i podziałów. A media programowo hejtujące onegdaj Pawła Adamowicza i strukturalnie nienawidzące Polskę i Polaków, zgodnie z wolą niemieckich wydawców przyklejają, obligatoryjnie winę za nienawiść i podziały PiS’owi. Wbrew badaniom socjologicznym zresztą.

            I w tym roku temat męczeńskiej śmierci Pawła Adamowicza wraca, jako kolejny erzac braku programu na rozwój Polski, mający przy okazji dowodzić, że PiS, to samo zło. Zaś Donald Tusk, zarzekający się onegdaj robienia polityki na trupach, całkiem nieźle w nekrofilnym klimacie się odnajduje. Cóż zrobić, ślepa nienawiść jaka powoduje tym politykiem i jego partyjnymi konfratrami, nie wybiera. Ktoś ulepiony z nienawiści, jest jej i emanacją, i więźniem. Zaraża nią i uśmierca rozum, jak covid.

Tekst: Krzysztof Chmielnik
Foto: Pixabay

Exit mobile version