Ostatni miesiąc kampanii. O co premier apelował do ministrów na posiedzeniu rządu?

Premier podczas posiedzenia rządu Fot. PAP/Piotr Nowak

Premier podczas posiedzenia rządu Fot. PAP/Piotr Nowak

Na wtorkowym (15 kwietnia) posiedzeniu rządu premier Donald Tusk apelował do koalicjantów, by „nie zagalopować” się w prezydenckiej kampanii wyborczej, bo koalicja musi przetrwać wybory i po nich dalej działać wspólnie – ujawnił w środę (16 kwietnia) szef resortu nauki Marcin Kulasek (Lewica).

Marcin Kulasek pytany był w Radiu Zet o to, czy koalicja rządowa przetrwa kampanię wyborczą, w której startuje przeciw sobie trzech kandydatów z tworzącej ją ugrupowań.

Kampania wyborcza. Apel premiera Donalda Tuska

Wczoraj na posiedzeniu rządu ustosunkował się do tego premier. Przypomniał, że jesteśmy koalicją, a koalicja trwa i „trwa mać” 

– streścił Kulasek.

Premier – jak relacjonował minister – apelował, żeby w kampanii się „nie zagalopować” i nie pokłócić tak, żeby potem ciężko było po wyborach dalej działać wspólnie. Dopytywany czy było to dyscyplinowanie, czy apel, odparł, że apel.

Kampania rządzi się prawami, jest trzech kandydatów z obozu koalicji rządowej, ale na końcu – (…) jest druga tura i wtedy trzeba głosować na demokratycznego kandydata

– podsumował słowa premiera Kulasek.

Napięcia między kandydatami ugrupowań wchodzących w skład koalicji rządzącej pojawiły się w związku z piątkowymi debatami w Końskich.

Debaty w Końskich. Kto gdzie był? 

Początkowo miała być jedna debata – spotkanie „jeden na jeden” kandydata KO Rafała Trzaskowskiego i popieranego przez PiS Karola Nawrockiego. Przedstawiciele TVP, TVN i Polsatu informowali, że są gotowi do zorganizowania i transmitowania debaty. Sztab Nawrockiego chciał jednak, by do debaty zostały dopuszczone też inne telewizje. Ponieważ do porozumienia sztabów nie doszło, TV Republika zorganizowała własną debatę na miejskim rynku w Końskich. 

Finalnie w debacie w hali sportowej w Końskich wzięło udział ośmiu kandydatów na prezydenta. Poza Trzaskowskim i Nawrockim byli to: Szymon Hołownia (Trzecia Droga), Magdalena Biejat (Nowa Lewica), Maciej Maciak (lider Ruchu Dobrobytu i Pokoju), Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), Krzysztof Stanowski (dziennikarz) oraz Joanna Senyszyn (b. posłanka SLD). 

Na żadnej z dwóch debat nie było natomiast Adriana Zandberga z Razem i Sławomira Mentzena z Konfederacji.

Bez debaty „jeden na jeden” 

Na formułę debaty „jeden na jeden” jeszcze przed jej rozpoczęciem narzekał marszałek Sejmu, kandydat Trzeciej Drogi na prezydenta Szymon Hołownia.

Pytany w czwartek przez dziennikarzy stwierdził, że „to nie może być tak”, że przedstawiciel partii rządzącej „wybiera sobie kogoś na +solówkę+” i wtedy „media publiczne lecą organizować debatę”. Jak dodał, w „jasny sposób” zwrócił uwagę Telewizji Polskiej, że ta postępuje niezgodnie z prawem. 

Ostatecznie w piątek po południu poinformował, że udaje się do Końskich, aby wziąć udział w obu organizowanych tam debatach. Z kolei Magdalena Biejat napisała wówczas na platformie X: „Do zobaczenia w Końskich, Szymon Hołownia. A jeśli PO i PiS uznają, że chcą się zamykać na demokrację, proponuję drugą debatę. Porozmawiajmy w Końskich o naszych wizjach Polski”. 

Wcześniej w piątek kandydatka Lewicy oceniła na spotkaniu z mieszkańcami Oleśnicy (woj. dolnośląskie), że inicjatywa debat w Końskich to „fatalny pomysł”, służący „polaryzacji, dzięki której dwie największe partie mogą w nieskończoność szantażować wyborców i nie ma to absolutnie żadnego związku z demokracją i dobrą debatą publiczną”. 

Po debacie, w sobotę na konferencji prasowej w Legnicy, Hołownia ocenił, że „11 kwietnia zakończył się duopol w Polsce„.

Nie może być tak, że media publiczne są własnością jednej, a później, po zmianie władzy, drugiej Polski

– dodał.

Podkreślił, że dyskusje na temat organizacji debaty powinny zostać zakończone, ponieważ debata miała być „kolejną, sterylną ustawką duopolu”.

Debata w Końskich. Tęczowa flaga 

W pewnym momencie drugiej debaty w Końskich Nawrocki postawił na mównicy Trzaskowskiego tęczową flagę. „Macie obsesję na punkcie gejów” – odpowiedział mu Trzaskowski i schował flagę. Krótko później do Trzaskowskiego podeszła Biejat i przejęła flagę.

Ja się tej flagi nie wstydzę

– oświadczyła. 

Pytany w środę o pojawiające się w przestrzeni medialnej głosy, że w tej sprawie Biejat wcześniej porozumiała się ze sztabem kandydata popieranego przez PiS, Kulasek zapewnił, że „absolutnie” nie było takiego porozumienia.

Czytaj także:

Czytaj także:

Czytaj także:

Exit mobile version