Dziesiątki tysięcy ludzi na ulicach Nowego Sadu. Trwa 24-godzinna blokada mostu

Fot. PAP/EPA/ANDREJ CUKIC

Fot. PAP/EPA/ANDREJ CUKIC

Dziesiątki tysięcy ludzi wyszły w sobotę (1 lutego) na ulice położonego na północy Serbii Nowego Sadu, by zablokować jego wszystkie trzy mosty, w tym jeden na 24 godziny. Dokładnie trzy miesiące temu doszło do wypadku, który wywołał falę masowych protestów w całym kraju.

Ulice Nowego Sadu wypełniły się mieszkańcami miasta i osobami ściągającymi do niego z innych części kraju. Tłumy witały brawami kolumny samochodów, motocykli i przyjeżdzających pociągami lub autokarami ludzi. Od rana nie cichną klaksony, okrzyki demonstrantów i gwizdy, które towarzyszą wszystkim protestom organizowanym od listopada. 

W drugim największym mieście Serbii rozlokowano setki funkcjonariuszy policji, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo manifestacji oraz organizację ruchu na blokowanych ulicach. 

Zgodnie z planem organizatorów o godz. 15 rozpoczęto trzygodzinną blokadę wszystkich trzech mostów w Nowym Sadzie, z których jeden – Most Wolności – będzie zamknięty przez 24 godziny. 

Każdy blokowały traktory rolników, którzy dołączyli do studenckiego protestu, oraz tysiące osób z antyrządowymi transparentami, flagami Serbii, gwizdkami i trąbkami. 

– To trwa już zbyt długo i za dużo ludzi się obudziło, żeby protesty nie przyniosły zmian

– powiedział PAP jeden z uczestników blokady.

– Dymisja premiera nic nie zmienia. My chcemy zmienić system, a nie tylko jego twarze

– wyjaśniła protestująca studentka. 

Z tysięcy transparentów wiele skierowanych jest bezpośrednio przeciwko prezydentowi Serbii Aleksandarowi Vucziciowi i innym przedstawicielom najwyższych władz. Wśród nich: „Żegnaj, kolego” z karykaturą prezydenta czy parafraza cytatu ze znanej serbskiej piosenki – „Wiele rządów już upadło, upadniesz i Ty, AV”. 

W kilku miejscach miasta rozstawiono punkty rozdawania żywności i wody. Przy Moście Wolności powstało „miasteczko namiotowe” dla osób, które spędzą na blokadzie noc. Jej uczestnicy bawią się przy niewielkich koncertach, grają w karty i ogrzewają się przy ogniskach. 

Do wybuchu fali protestów w Serbii doszło po katastrofie budowlanej na dworcu kolejowym w Nowym Sadzie 1 listopada ub. roku. W wyniku zawalenia się części dachu budynku zginęło 15 osób. Demonstranci oskarżają władzę o korupcje i zaniedbania, które miały doprowadzić do tragedii. We wtorek – w odpowiedzi na demonstracje – do dymisji podali się premier Milosz Vuczević i burmistrz Nowego Sadu Milan Djurić. 

Organizujący protesty studenci domagają się ujawnienia wszystkich umów związanych z remontem dworca, ukarania winnych napadów na demonstrantów, oddalenia zarzutów wobec uczestników protestów i zwiększenia o 20 proc. wydatków budżetowych na szkolnictwo wyższe. 

Rząd i prezydent Serbii zapewnili, że wszystkie postulaty zostały spełnione lub zostaną zrealizowane wkrótce. Studenci odpowiedzieli, że żaden nie został dotąd spełniony w pełni.

Exit mobile version