Jak wojsko zgubiło i szukało ponad 200 min przeciwpancernych

Żandarmeria Wojskowa Fot. PAP/darek Delmanowicz

Żandarmeria Wojskowa Fot. PAP/darek Delmanowicz

Wiceszef MON Cezary Tomczyk – odpowiadając w czwartek (23 stycznia) na pytania PiS w Sejmie – poinformował, że w związku ze sprawą zagubionych ponad 200 min przeciwpancernych wyciągnięto konsekwencje, zorganizowano szkolenia, sprawdzono wszystkie stany magazynowe. Wskazał, że miny były transportowane w stanie nieuzbrojonym. O sytuacji informowano prezydenta.

W styczniu media informowały, że latem ubiegłego roku w trakcie rozładunku pociągu z wojskowym sprzętem pod Szczecinem żołnierze nie wyładowali całości transportu; w pociągu pozostawiono miny przeciwczołgowe, które ostatecznie miały zostać odnalezione w magazynie firmy IKEA.

Na początku wznowionego w czwartek (23 stycznia) posiedzenia Sejmu poseł PiS Andrzej Śliwka zapytał przedstawicieli Ministerstwa Obrony Narodowej m.in., dlaczego opinia publiczna dowiedziała się o sprawie z doniesień medialnych, a nie bezpośrednio od resortu.

– W lipcu 2024 r. osoby odpowiedzialne za rozładunek i przyjęcie środków bojowych na ewidencję nie zameldowały o fakcie braku mienia swoim przełożonym. Wcześniej jeden z żołnierzy złożył meldunek o zrealizowaniu transportu nie stwierdzając żadnych nieprawidłowości i tym samym poświadczając nieprawdę

– wskazał Tomczyk.

Z relacji wiceszefa MON wynika, że w dniach 12-16 lipca osoby odpowiedzialne za transport rozpoczęły poszukiwania we własnym zakresie bez powiadomienia o sprawie przełożonych. Jak dodał, miny były transportowane w stanie nieuzbrojonym – zgodnie z obowiązującą procedurą.

– Od samego początku w każdej z tych spraw był informowany Zwierzchnik Sił Zbrojnych, czyli pan prezydent Andrzej Duda

– powiedział.

Zgubione miny w wojsku. Kto wykrył nieprawidłowości?

Tomczyk przekazał, że nieprawidłowości w transporcie zostały wykryte przez Centrum Operacyjne Ministra Obrony Narodowej, a informacja ta została przekazana do Inspektoratu Wsparcia.

– Wtedy rozpoczęto kontrolę, powołano komisję w pierwszym i w drugim RBLogu i stwierdzono nieprawidłowości w przekazaniu i przechowywaniu środków bojowych. Niezwłocznie o powyższym zostały powiadomione wszystkie właściwe organy, zarówno nadzorcze, żandarmeria wojskowa, jak i służba kontrwywiadu wojskowego

– zapewnił wiceszef resortu.

Podkreślił, że szef MON wydał wówczas polecenie „wyciągnięcia surowych konsekwencji” oraz zmiany procedur.

– Doszło też do szeregu szkoleń i do sprawdzenia wszystkich stanów magazynowych w tym zakresie

– dodał.

Po doniesieniach medialnych w sprawie zagubionych min MON poinformowało, że gen. dyw. Artur Kępczyński został odwołany ze stanowiska szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych przez ministra obrony. Nie podano powodów tej decyzji; według doniesień medialnych dymisja miała związek z zaginięciem min. Nowym szefem Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych został gen. bryg. Dariusz Mendrala.

Cztery osoby z zarzutami

Zastępca prokuratora okręgowego ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Poznaniu płk Bartosz Okoniewski informował PAP, że ws. zaginięcia min od sierpnia ub.r. prowadzone jest śledztwo. Dodał, że zarzuty w tej sprawie przedstawiono czterem osobom – trzem żołnierzom ze składu materiałowego Mosty (woj. zachodniopomorskie) i jednemu żołnierzowi ze składu materiałowego Hajnówka (woj. podlaskie). Dotyczą one – jak wyjaśniał prokurator – „braku nadzoru nad mieniem wojskowym w postaci min”.

Płk Okoniewski wskazał, że dwóch z podejrzanych to oficerowie, a dwaj pozostali to podoficerowie; niektórzy przyznali się do zarzucanego im czynu. Wszyscy są wojskowymi w służbie czynnej. Poinformował, że sprawa dotyczy łącznie 240 min znajdujących się w kilku skrzyniach; wszystkie zostały odzyskane.

Wyjaśnił, że podczas przyjmowania transportu niewłaściwie zliczono „to mienie i część transportu została w wagonie„; „dopiero po pewnym czasie zorientowano się, że nie wszystko zostało przyjęte”. Dopytywany przez PAP płk Okoniewski wyjaśnił, że 240 min znajdowało się w jednym wagonie, który trafił na bocznicę kolejową przy magazynie firmy IKEA.

– To było pięć palet ze skrzyniami

– powiedział.

Jak dodał, ładunek z minami odkrył pracownik PKP Cargo.

– Gdy dokonywał kontroli to stwierdził, że coś jeszcze jest w jednym z wagonów. A po prostu IKEA chciała z nich (wagonów – PAP) skorzystać i poprosiła o ich opróżnienie, no i pojawił się problem

– wskazał prok. Okoniewski.

Zgodnie z Kodeksem karnym, żołnierzowi, który nie dopełniając obowiązku lub przekraczając uprawnienia w zakresie ochrony lub nadzoru nad bronią czy amunicją powoduje choćby nieumyślnie ich utratę grozi kara aresztu wojskowego albo pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Exit mobile version