Ratownicy w środę (18 grudnia) kontynuowali poszukiwania osób uwięzionych w ruinach domów po trzęsieniu ziemi o sile 7.4, które we wtorek nawiedziło rejon stolicy Vanuatu Port Vila, powodując śmierć 14 osób. Co najmniej 200 osób zostało rannych – poinformowała agencja Reutera, powołując się na służby medyczne.
Premier Vanuatu Charlot Salwai ogłosił stan wyjątkowy i wprowadził godzinę policyjną na okres siedmiu dni w rejonach, które najbardziej ucierpiały na skutek wstrząsów skorupy ziemskiej. Zaapelował też o pomoc międzynarodową.
Trzęsienie ziemi miało miejsce na głębokości 56 km, a jego epicentrum znajdowało się około 30 km od Port Vila. Zniszczeniu uległy, m.in., budynki komercyjne, siedziby ambasad USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Nowej Zelandii oraz szpital – poinformował komisarz policji Vanuatu Robson Iavro. Krajowy nadawca VBTC wyemitował materiał filmowy, na którym wydać pojazdy zmiażdżone pod gruzami zawalonych budynków oraz głazy rozrzucone po autostradzie. Pokazano też osunięcia ziemi w pobliżu terminalu żeglugowego oraz namioty ustawione przed szpitalem w Port Vila, gdzie poszkodowanym udzielana jest pierwsza pomoc.
Kilka wstrząsów wtórnych, w tym jeden o sile 6,1 w skali Richtera, zarejestrowano w ciągu nocy. Międzynarodowe lotnisko w Port Vila zostało zamknięte dla komercyjnych linii lotniczych na 72 godziny, aby umożliwić lądowanie samolotów medycznych i ratunkowych, powiedział dyrektor generalny Airports Vanuatu Jason Rakau.
Na terytorium Vanuatu, położonym na archipelagu 80 wysp, mieszka około 330 tysięcy ludzi. Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej oszacowało, że na skutek trzęsienia ziemi ucierpiało 116 tys. osób, z czego 36 tys. było mieszkańcami Port Vili.