Potęga zjawiska, jakim jest powódź, i związane z nim emocje – lęk, przerażenie, niepewność – w dłuższej perspektywie mogą spowodować u przeżywających je ludzi kryzysy psychiczne – powiedział PAP prof. Adam Czabański, socjolog i suicydolog. Jego zdaniem ofiary powodzi mogą cierpieć na stres pourazowy.
W poniedziałek minie miesiąc od przejścia przez południowo-zachodnią Polskę katastrofalnej powodzi.
Widząc ogrom zniszczeń spowodowanych przez powódź, myślimy o wielkich stratach materialnych i skażonym środowisku. Ale to nie jest całe zło, jakie przyniosła powódź. Są jeszcze inne straty – społeczne i zdrowotne, o których powiedział PAP Prof. Adam Czabański, socjolog i suicydolog.
Profesor podkreślił, że potęga zjawiska, jakim jest powódź, oraz związane z nim emocje – jak chociażby lęk, przerażenie, niepewność – „w dłuższej perspektywie mogą spowodować u przeżywających je ludzi kryzysy psychiczne, a więc różnego rodzaju fobie, lęki, które się mogą objawiać, np. koszmarami nocnymi.
Socjolog zaznaczył, że po katastrofie, którą była powódź w Buffalo Creek w USA w lutym 1972 r. (125 osób zginęło, 1121 zostało rannych, a ponad 4000 zostało bez dachu nad głową) amerykańscy naukowcy zrobili, rozłożone na pięć dekad, badania pod kątem występowania zespołu stresu pourazowego – PTSD – wśród ocalałych mieszkańców tej górniczej osady.
„Okazało się, że u wielu spośród tych, którzy byli świadkami tej katastrofy przyrodniczej, wykształciły się wszelkie symptomy PTSD, czyli nie tylko wojna generuje takie zaburzenia” – zauważył Czabański. Dodał, że mimo upływu pół wieku, ludzie wciąż rozpamiętywali to, co się wówczas wydarzyło.
„Niestety, możemy domniemywać, że podobne przeżycia będą udziałem tych, którzy przetrwali tę wielką tegoroczną powódź w Polsce” – zaznaczył socjolog.
Przyznał, że jest zaniepokojony tym, czy ludzie z terenów powodziowych otrzymują i będą otrzymywać w przyszłości wystarczające wsparcie psychologiczne, gdyż obecnie więcej sił jest zaangażowanych w niwelowanie szkód materialnych.
„Teraz, gdy trwa ta akcja ratownicza, jest mobilizacja, uwaga ofiar powodzi jest skupiona na konkretnych zadaniach, dlatego problemy natury psychicznej jeszcze się nie ujawniają: wszystkie ręce na pokład, pracujemy, działamy” – podkreślił prof. Adam Czabański. Przestrzegł, że przyjdą one dopiero wówczas, kiedy sytuacja się uspokoi, a ludzie zostaną sami ze swoim nieszczęściem i stratami. „Wówczas mogą się pojawić zachowania samobójcze” – zaakcentował.
Naukowiec zwrócił uwagę na to, że podczas powodzi ludzie stracili nie tylko dorobek swojego życia, ale także przedmioty trudne do wycenienia, które mają wielką wartość sentymentalną – fotografie rodzinne, pamiątki, stare obrazy i meble. Zawekowaną żywność, puszki z jedzeniem, całe spiżarnie wędrują w kontenerach na śmieci z powodu obawy przed epidemią.
Sociolog zaznaczył, że wiele osób straciło także miejsca pracy, gdyż zniszczeniu uległy miniprzedsiębiorstwa zatrudniające gros osób w lokalnych społecznościach. Po życiu przed powodzią zostaje trudna do wypełnienia pustka.
„W Polsce nie mamy wielkiego doświadczenia, jeżeli chodzi o kataklizmy przyrodnicze, ale powinniśmy zapytać seniorów, którzy przeżyli II wojnę światową, jak to jest – odbudowywać życie od zera, z nicości” – podpowiedział rozmówca PAP.
Zaapelował, aby nie zapominać o ofiarach powodzi tylko dlatego, że doniesienia z „linii frontu” znikną z czołówek wiadomości, co się już dzieje.
„Przed naszą wspólnotą narodową stoi wielkie zadanie: długoterminowa pomoc powodzianom” – wskazał Czabański. Podkreślił, że jako społeczeństwo zdaliśmy niedawno egzamin pomagając naszym sąsiadom z Ukrainy, „więc tym bardziej powinniśmy się zmobilizować i pomóc swoim”.
Poprosił, żeby szczególną uwagę zwrócić na najsłabszych, czyli seniorów i osoby z ograniczoną możliwością poruszania się, gdyż to one najbardziej cierpią podczas katastrof. Nie dość, że tak samo, jak inni, tracą dobra materialne, to zamknięte w czterech ścianach pozbawione są poczucia sprawczości. „Mogą tylko biernie przyglądać się temu, co się dzieje, co fatalnie przekłada się na ich kondycję fizyczną i psychiczną, są szczególnie zagrożeni kryzysami psychicznymi” – wskazał naukowiec.
Dodał, że prowadził badania po powodzi z 1997 r. i okazało się, że „problemy psychiczne dotykały przede wszystkim starszych osób, które żyły w jednoosobowych gospodarstwach domowych”.