Polscy siatkarze, obrońcy tytułu, przegrali z Francją 2:3 (25:22, 22:25, 23:25, 25:20, 16:18) w półfinale Ligi Narodów w Łodzi. Rywala biało-czerwonych w niedzielnym meczu o brąz wyłoni drugi półfinał Słowenia – Japonia, który rozpocznie się po godz. 20.
Polska – Francja 2:3 (25:22, 22:25, 23:25, 25:20, 16:18).
Polska: Mateusz Bieniek, Bartłomiej Bołądź, Tomasz Fornal, Norbert Huber, Marcin Janusz, Wilfredo Leon, Jakub Popiwczak (libero) – Bartosz Bednorz, Łukasz Kaczmarek, Jakub Kochanowski, Grzegorz Łomacz, Kamil Semeniuk, Paweł Zatorski (libero).
Francja: Trevor Clevenot, Nicolas Le Goff, Yacine Louati, Jean Patry, Joris Seddik, Benjamin Toniutti, Jenia Grebennikov (libero) – Antoine Brizard, Theo Faure, Quentin Jouffroy, Earvin N’Gapeth, Kevin Tillie.
Do półfinału biało-czerwoni awansowali po zwycięstwie w czwartek nad Brazylią 3:1. „Trójkolorowi” swój mecz ćwierćfinałowy rozegrali w piątek i w pięciu setach pokonali Włochów.
Sobotnie spotkanie było dla Polaków okazją do rewanżu za przegrany ćwiećfinał igrzysk w Tokio trzy lata temu, był to bowiem ostatni raz, gdy zespoły te grały ze sobą w fazie pucharowej. Kilka dni później Francuzi zostali mistrzami olimpijskimi.
W tym roku był to ich pierwszy mecz. Obie ekipy jednak bardzo dobrze się znają, wielu francuskich siatkarzy gra obecnie lub w ostatnich latach grało w polskiej ekstraklasie.
Oba zespoły przystąpiły do półfinału w najmocniejszych składach, spośród których szkoleniowcy wybiorą 12 zawodników na igrzyska olimpijskie w Paryżu. W porównaniu do ćwierćfinału trener Grbic dokonał trzech zmian w wyjściowej szóstce – w ataku zamiast Bartosza Kurka był Bartłomiej Bołądź, na środku Jakuba Kochanowskiego zastąpił Norbert Huber, a na pozycji libero zaprezentował się Jakub Popiwczak w miejsce Pawła Zatorskiego.
Spotkanie lepiej rozpoczęli Polacy, w ataku nie mylili się Bołądź i Tomasz Fornal (7:4). Po kilku niewykorzystanych okazjach i piłkach sytuacyjnych po stronie Francuzów było już po 11. Gdy Fornal zatrzymał swojego byłego klubowego kolegę Jeana Patry’ego liderzy światowego rankingu ponownie objęli prowadzenie (15:13), które po serii kontr Bołądzia i błędzie Trevora Clevenota wynosiło cztery punkty (21:17). Atak w siatkę Patry’ego zakończył seta (25:22).
Zagrania Hubera oraz kilka bloków podopiecznych trenera Grbica dały im przewagę 9:4 już na początku drugiej partii. Kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku (17:12), chociaż zmiennicy po francuskiej stronie – Antoine Brizard i Theo Faure – pomogli swojej ekipie odrobić część strat (15:17). Punktowa zagrywka Clevenota wyrównał natomiast wynik (19:19). Mocne serwisy Earvina N’Gapetha spowodowały, że prowadzenie w końcówce objęli „Trójkolorowi” (22:20). Ostatni punkt padł po uderzeniu Faure’a (25:22).
Pierwsze akcje trzeciej odsłony były najbardziej wyrównane, chociaż inicjatywa pozostała po stronie Francji, która w połowie seta miała przewagę 17:14 po serii zagrań Faure’a. Mocna zagrywka francuskiego atakującego pozwoliła zespołowi trenera Andrei Gianiego powiększyć dystans do czterech punktów (20:16). Przy serwisie Hubera Polacy wyrównali wynik (22:22), set padł jednak łupem „Trójkolorowych” po uderzeniu Celevenota (25:23).
W kolejnej partii siatkarze z obu stron nie wstrzymywali ręki, dopiero w połowie odsłony biało-czerwoni odskoczyli rywalom, wykorzystując błędy rywali i mocne ataki Fornala (19:13). Tym razem podopieczni trenera Grbica nie wypuścili takiej przewagi z rąk i wygrali seta 25:20 po uderzeniu Hubera.
Zespoły kontynuowały zaciętą walkę cios za cios w tie-breaku, jednak przy zmianie stron minimalnie lepsi byli Polacy po błędzie Brizarda (8:6). Efektowny blok Łukasza Kaczmarka powiększył dystans (10:7), chociaż gdy kilka akcji później on i Bednorz zostali zatrzymani był remis (12:12). W grze nerwów ostatecznie lepsi okazali się Francuzi za sprawą zagrań Louatiego i Faure’a (18:16).
Podopieczni trenera Grbica wciąż mają szansę wywalczenia piątego medalu tych rozgrywek, a trzeciego brązowego. W swoim dorobku mają również złoty krążek z zeszłego roku z Gdańska oraz jeden srebrny.
„Trójkolorowi” mają natomiast okazję powtórzyć sukces z 2022 roku, gdy wywalczyli tytuł w Bolonii. Drugie miejsce zajęli w pierwszej edycji w 2018 roku, a trzecie trzy lata później.
Mecz o brąz zaplanowano na niedzielę na godz. 17. Trzy godziny później Francuzi zagrają w finale.
Jakub Kochanowski: Francuzi znaleźli receptę na nas i naszą siłę ognia
„Francuzi znaleźli receptę na nas i naszą siłę ognia. W najważniejszych momentach potrafili wznieść się troszeczkę wyżej niż my” – ocenił porażkę z „Trójkolorowymi” w półfinale Ligi Narodów środkowy Jakub Kochanowski. Polscy siatkarze przegrali w Łodzi 2:3 i w niedzielę zagrają o brązowy medal.
Podopieczni trenera Nikoli Grbica w zeszłym roku byli niepokonani w fazie pucharowej. Najpierw wywalczyli złoto Ligi Narodów w Gdańsku, a dwa miesiące później zostali mistrzami Europy. W tym sezonie reprezentacyjnym przed nimi jeszcze najważniejsza impreza ostatnich trzech lat – igrzyska olimpijskie.
Lepiej więc, że przegrali teraz, a nie za miesiąc w Paryżu?
– Nie ma to znaczenia, kiedy przegrywamy, porażki nigdy nie są przyjemne, szczególnie, że mieliśmy w tym meczu ze dwie czy trzy okazje, by odwrócić wynik na swoją korzyść. Trzeba na to patrzeć jako na przegraną w Lidze Narodów, bo to, że w tym spotkaniu ponieśliśmy porażkę nie znaczy, że już później nigdy nie przegramy
– podkreślił środkowy.
Kluczowym momentem dla losów sobotniego półfinału był drugi set, w którym Polacy prowadzili już 17:12, by ostatecznie przegrać 22:25 i zamiast prowadzić 2:0 w setach, na tablicy wyników widniał remis 1:1.
– Na pewno byłoby psychicznie łatwiej kontynuować mecz, gdybyśmy drugiego seta „dowieźli” do końca. To się jednak łatwo mówi, rywale mieli wtedy naprawdę fantastyczny moment, my wcale nie popełniliśmy jakoś wiele głupich błędów, oni po prostu bardzo dobrze zaczęli bronić i wykorzystywać kontrataki. Grając na najwyższym poziomie trzeba się czasami pogodzić z tym, że traci się przewagę. My ją straciliśmy, także w tie-breaku. Trzeba pogratulować Francuzom, że w najważniejszych momentach potrafili wznieść się troszeczkę wyżej niż my
– ocenił Kochanowski.
– Ten mecz nie kosztował nas o wiele więcej energii niż poprzedni z Brazylią. Na pewno Francuzi znaleźli receptę na nas i naszą siłę ognia
– dodał zawodnik Projektu Warszawa.
Kluczową zmianą po stronie „Trójkolorowych” było pojawienie się rozgrywającego Antoine’a Brizarda.
– Charakterystyka gry Francuzów na pewno delikatnie się wtedy zmieniła, ale nie było to coś, co uniemożliwiło nam granie z nimi jak równy z równym. Zaważyły dwie piłki w tie-breaku. Byliśmy przygotowani na obydwu rozgrywających, musieliśmy się dostosować do ich gry
– podsumował Kochanowski.
To był pierwszy mecz od pamiętnego ćwierćfinału igrzysk olimpijskich w Tokio, gdy Polka i Francja spotkały się w fazie pucharowej. Trzy lata temu górą byli… „Trójkolorowi”, również po tie-breaku. Była to także pierwsza porażka podopiecznych trenera Grbica w ważnym starciu od finału mistrzostw świata w 2022 roku, gdy przegrali z Włochami 1:3.
– Ja bym się nie bawił w liczenie zwycięstw i porażek w ważnych i nieważnych meczach. Dla nas liczy się każde spotkanie, bo przybliża nas do celu, czyli do jeszcze lepszej gry. W tym starciu na pewno kilka rzeczy dało się zrobić lepiej i mam nadzieję, że dzięki temu, że tym razem przegraliśmy, będziemy mieli dodatkową motywację w kolejnych turniejach
– zaznaczył 26-letni siatkarz.
Biało-czerwoni rywala w spotkaniu o trzecie miejsce poznają w sobotę późnym wieczorem, po zakończeniu drugiego półfinału Słowenii z Japonią.
– Niezależnie od tego, kto będzie naszym przeciwnikiem, mam nadzieję, że na tyle szybko wyciągniemy wnioski z porażki, że te elementy, które zawiodły, będą działały w ostatnim meczu
– powiedział środkowy.
– Chcielibyśmy pożegnać się z kibicami i z Łodzią w fajny sposób, zwycięstwem. W sobotę dostarczyliśmy fanom wiele emocji. Myślę, że mecz oglądało się dobrze, szkoda, że dwa ostatnie punkty nie należały do nas, ale zrobimy wszystko, żeby na koniec cieszyć się z kibicami
– zapowiedział Kochanowski.
Kaczmarek: Francuzi nas przechytrzyli
Atakujący siatkarskiej reprezentacji Polski Łukasz Kaczmarek przyznał, że Francuzi przechytrzyli biało-czerwonych w półfinale Ligi Narodów. „Wygrali zasłużenie, bo grali niesamowicie w obronie” – powiedział siatkarz, który w sobotę obchodził 30. urodziny.
– Nie jesteśmy zadowoleni, bo nie zameldowaliśmy się w finale. Francuzi nas przechytrzyli. Wygrali w stu procentach zasłużenie, bo grali niesamowicie w obronie. Po odebranych naszych atakach coraz bardziej się nakręcali. Świetną zmianę dał atakujący Theo Faure. Znów sporo krwi napsuł nam Antoine Brizard, a więc powtórzyła się historia z igrzysk w Tokio
– ocenił atakujący Jastrzębskiego Węgla.
Jak dodał, pozytywem po stronie biało-czerwonych jest to, że odwrócili losy czwartego seta, a tie-break wyglądał w ich wykonaniu dobrze, ale – jak zaznaczył – tylko do stanu 10:9.
– To była dla nas dobra lekcja. Wiadomo, że chcemy wygrywać wszystko, ale z każdej porażki da się wyciągnąć wiele dobrego, szczególnie przed igrzyskami w Paryżu
– podkreślił Kaczmarek.
Zapewnił, że razem z zespołem chce zakończyć turniej w Łodzi z brązowymi medalami.
– Atlas Arena jest wypełniona po brzegi, jest więc dla kogo grać, a dla nas każdy medal jest cenny
– tłumaczył.
Przyznał, że mecze w turnieju finałowym Ligi Narodów mają podwójną stawkę, bo waży się także skład kadry na igrzyska w Paryżu. Kaczmarek o miejsce w reprezentacji rywalizuje z Bartłomiejem Bołądziem.
– Nie jest łatwo grać w meczach, w których walczysz z rywalem po drugiej stronie siatki, ale także z myślami, że trwa rywalizacja o miejsce w kadrze. Ale ja w swojej karierze przeżyłem już wiele tego typu rywalizacji. Lepiej jest więc skupić się na wydarzeniach boiskowych. Z Bartkiem jesteśmy przyjaciółmi i jest między nami pozytywna, zdrowa i sportowa rywalizacja
– powiedział.
Atakujący w sobotę obchodził 30. urodziny. Po meczu „Sto lat” odśpiewało mu ponad 10 tysiecy kibiców zgromadzonych na trybunach łódzkiej hali.
– Takich urodzin chyba już nie przeżyję nigdy. To było naprawdę coś wyjątkowego. Najważniejsze, czego mi można życzyć to zdrowie
– mówił.
Grbic ocenił, że jego podopiecznym do zwycięstwa zabrakło cierpliwości i większej precyzji. Podkreślił, że nigdy nie można zadowolić się prowadzeniem, co – w jego opinii – stało się przy stanie 17:12 w drugim secie, a później w tie-breaku.
– Mówiłem chłopakom, żeby nikt nie oczekiwał szybkiej wygranej 3:0. Francuzi wiedzą, jak grać w siatkówkę. A do tego kiedy cierpią potrafią być najgroźniejsi. Wygrywaliśmy 17:12 w drugim secie i wyglądaliśmy, jakbyśmy czekali na ich porażkę. Nie mamy takego luksusu, by się uspokoić i jedynie czekać aż przeciwnik odda nam punkty swoimi błędami
– powiedział.