Kosiniak-Kamysz: oczekujemy jak najszybszych działań prokuratury ws. Funduszu Sprawiedliwości

Fot. PAP/Łukasz Gągulski

Fot. PAP/Łukasz Gągulski

Oczekujemy jak najszybszych działań ze strony prokuratury i rozliczenia tych, którzy ponoszą odpowiedzialność – tak wicepremier, szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz skomentował opublikowane w niedzielę kolejne nagranie dotyczące Funduszu Sprawiedliwości.

W nagraniu, udostępnionym w niedzielę przez polityka KO Romana Giertycha, b. dyrektor departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości Tomasz Mraz mówi, że byli szefowie resortu sprawiedliwości Marcin Romanowski i Zbigniew Ziobro wskazywali podmioty mające wygrać konkurs na dotacje w ramach Funduszu Sprawiedliwości. 

Sprawę skomentował w niedzielę w Proszowicach (Małopolskie) Władysław Kosiniak-Kamysz, który podkreślił, że oczekuje jak najszybszych działań ze strony prokuratury oraz „rozliczenia tych, którzy ponoszą odpowiedzialność za takie czyny”. 

Mraz mówi także w nagraniu opublikowanym przez Giertycha, że Zbigniew Ziobro przyznawał członkom swojej partii limity środków z Funduszu Sprawiedliwości na dany okręg wyborczy. Były przypadki, że za 800 tys. zostało „kupionych” 130 głosów – powiedział w nagraniu. Zdaniem Giertycha „w sytuacji, w której jeden z najważniejszych urzędników +ziobrowego+ Ministerstwa Sprawiedliwości ujawnia informacje o tym, że kampania wyborcza do Sejmu w 2019 roku już była skażona pieniędzmi publicznymi używanymi przez PiS – do wyborów szło PiS, a nie Suwerenna Polska – oznacza to, że subwencja i dotacja PiS za ostatnie cztery lata powinna być częściowo zwrócona do budżetu państwa”. 

Kosiniak-Kamysz, pytany w niedzielę, czy PiS powinna zostać odebrana subwencja, odparł, że w 2001 r. PSL otrzymał karę pieniężną za założenie dwóch, zamiast jednego, kont, na które były wpłacane pieniądze.

– To był błąd popełniony przez nas. Straciliśmy na cztery lata subwencję, straciliśmy wiele milionów. (…) Oczekiwałbym przynajmniej elementarnej sprawiedliwości, bo nieporównywalnym jest uczciwe założenie dwóch kont a nieuczciwe finansowanie kampanii

– powiedział szef PSL. 

Nagranie – udostępnione w niedzielę przez Giertycha – zostało opublikowane na platformie YouTube; polityk KO wyjaśnił, że zostało ono zarejestrowane kilka miesięcy temu. Na wideo widoczny jest Mraz, który w towarzystwie Giertycha opowiada o nieprawidłowościach, do których miało dochodzić w Ministerstwie Sprawiedliwości i Funduszu Sprawiedliwości za rządów PiS. Giertych tłumaczy, że film powstał w jego kancelarii „na wypadek, gdyby coś złego stało się dyrektorowi Mrazowi, zanim pojawią się możliwości prawne upublicznienia historii, którą upublicznił dwa tygodnie temu”. 

O nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości Mraz mówił wcześniej na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS. Od kilku dni media publikują też rozmowy zarejestrowane przez Mraza, a obrazujące sposób dysponowania tymi środkami. 

Portal Onet pisał, że Mraz „przez niemal dwa lata nagrywał kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry”. Według ustaleń portalu były dyrektor departamentu odpowiedzialny za Fundusz Sprawiedliwości miał w tym czasie nagrać 50 godzin swoich spotkań z kierownictwem MS; nagrania trafiły do prokuratury na początku roku. 

Ujawnione dotąd w mediach rozmowy dotyczyły m.in. dotacji dla szpitala, w którym operacje przechodził prezes PiS Jarosław Kaczyński, planów przyznania w konkursie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości na zorganizowanie koncertu przez fundację związaną z Tadeuszem Rydzykiem czy narady, na której omawiać miano tłumaczenia z przyznanych przez FS dotacji. 

Mraz jest jednym z podejrzanych w śledztwie dot. wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, które prowadzi Prokuratura Krajowa. Podała ona pod koniec marca, że postawiła w tej sprawie zarzuty siedmiu osobom. „Dwóm osobom postawiliśmy zarzut wcześniej, o czym nie informowaliśmy” – mówił wówczas rzecznik PK prok. Przemysław Nowak. Podejrzani to m.in. byli i obecni urzędnicy MS, zajmujący się Funduszem, którego głównym celem, w założeniu, jest pomoc ofiarom przestępstw. Wobec trojga osób jest stosowany areszt.

Sasin: celem koalicji 13 grudnia jest delegalizacja PiS

Celem koalicji 13 grudnia jest delegalizacja Prawa i Sprawiedliwości oraz oskarżenie najważniejszych polityków PiS – powiedział w niedzielę w Suwałkach poseł PiS Jacek Sasin. Dodał, że rządzący będą chcieli odebrać partii subwencję z budżetu państwa.

Poseł Jacek Sasin uczestniczył w niedzielę w Suwałkach w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Pytany był przez dziennikarzy o nieprawidłowości, do których miało dochodzić za rządów PiS w Ministerstwie Sprawiedliwości i Funduszu Sprawiedliwości. 

– Nie mamy nic do ukrycia. Chcemy, żeby ta sprawa została wyjaśniona, ale wyjaśniona uczciwie

– powiedział Sasin.

Podkreślił, że od 13 grudnia, po zmianie władzy jest prowadzona kampania, która „ma uderzyć” w Prawo i Sprawiedliwość. Dodał, że dzieje się to różnymi metodami, pomówieniami, kreowaniem pseudo afer a jedną z nich jest sprawa Funduszu Sprawiedliwości. 

– Te próby pewnie nie będą ustawały. Celem jest delegalizacja Prawa i Sprawiedliwości. Tego już dzisiaj nie ukrywają politycy rządzącej większości

– zaznaczył Sasin. 

Podkreślił, że rząd Donalda Tuska obawia się utraty władzy, więc działa w sposób niedemokratyczny. 

– Ponieważ nie są w stanie wygrać z nami demokratycznie, to będą próbowali nas zniszczyć metodami, próbą odebrania funduszy, które się każdej partii politycznej należą. Będą dążyli do delegalizacji, oskarżenia najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Jesteśmy przygotowani do tej walki. Na pewno nas nie zastraszą. będziemy dalej twardo iść tą drogą, którą idziemy

– powiedział Sasin. 

W niedzielę Roman Giertych (KO) opublikował nagranie, na którym b. dyrektor departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości Tomasz Mraz opowiada – w towarzystwie Giertycha – o nieprawidłowościach, do których miało dochodzić w Ministerstwie Sprawiedliwości i Funduszu Sprawiedliwości za rządów PiS. 

Mraz mówi, że byli szefowie resortu sprawiedliwości Marcin Romanowski i Zbigniew Ziobro wskazywali podmioty mające wygrać konkurs na dotacje w ramach Funduszu Sprawiedliwości. Według Mraza Ziobro przyznawał członkom swojej partii limity środków z FS na dany okręg wyborczy. Były przypadki, że za 800 tys. zostało „kupionych” 130 głosów – powiedział. 

Giertych wyjaśnił, że nagranie zostało zarejestrowane kilka miesięcy temu. Poinformował, że film powstał w jego kancelarii „na wypadek, gdyby coś złego stało się dyrektorowi Mrazowi, zanim pojawią się możliwości prawne upublicznienia historii, którą upublicznił dwa tygodnie temu”. 

– W sytuacji, w której jeden z najważniejszych urzędników „ziobrowego” Ministerstwa Sprawiedliwości ujawnia informacje o tym, że kampania wyborcza do Sejmu w 2019 roku już była skażona pieniędzmi publicznymi używanymi przez PiS – do wyborów szło PiS, a nie Suwerenna Polska – oznacza to, że subwencja i dotacja PiS za ostatnie cztery lata powinna być częściowo zwrócona do budżetu państwa

– oświadczył Giertych.

Mraz: Ziobro przyznawał członkom swojej partii limity środków z FS; za 800 tys. kupiono 130 głosów

Roman Giertych (KO) opublikował nagranie, na którym b. dyrektor departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości Tomasz Mraz mówi, że Zbigniew Ziobro przyznawał członkom swojej partii limity środków z FS na dany okręg wyborczy. Były przypadki, że za 800 tys. zostało „kupionych” 130 głosów – powiedział.

Nagranie zostało opublikowane na platformie YouTube; Giertych wyjaśnia, że zostało ono zarejestrowane kilka miesięcy temu. Na wideo widoczny jest Mraz, który w towarzystwie Giertycha opowiada o nieprawidłowościach, do których miało dochodzić w Ministerstwie Sprawiedliwości i Funduszu Sprawiedliwości za rządów PiS. Giertych tłumaczy, że film powstał w jego kancelarii „na wypadek, gdyby coś złego stało się dyrektorowi Mrazowi, zanim pojawią się możliwości prawne upublicznienia historii, którą upublicznił dwa tygodnie temu”. 

Poseł KO podkreśla, że choć większość opowiadanej przez Mraza historii jest już publicznie znana, w nagraniu pojawiają się nowe wątki, w tym okoliczności dot. tzw. limitów Ziobry.

– Dyrektor Mraz ujawnia to, czego – jak słyszeliśmy na taśmach – najbardziej obawiali się posłowie Suwerennej Polski, czyli jak były dzielone te pieniądze na poszczególnych posłów, na poszczególne okręgi

– powiedział. 

Giertych podkreślił, że Mraz zgromadził dowody potwierdzające jego wersję wydarzeń.

– Limity Ziobry miały bowiem formę dokumentów. Nie wiemy, kiedy wypłyną publicznie, ale prędzej czy później to się stanie

– zapowiedział. 

– W sytuacji, w której jeden z najważniejszych urzędników „ziobrowego” Ministerstwa Sprawiedliwości ujawnia informacje o tym, że kampania wyborcza do Sejmu w 2019 roku już była skażona pieniędzmi publicznymi używanymi przez PiS – do wyborów szło PiS, a nie Suwerenna Polska – oznacza to, że subwencja i dotacja PiS za ostatnie cztery lata powinna być częściowo zwrócona do budżetu państwa

– oświadczył Giertych. 

Sam Mraz odnosi się w nagraniu do sprawy środków z Funduszu Sprawiedliwości przekazywanych gminom na zakup wozów strażackich.

– To nie było tak, że dana gmina pisała do Funduszu z prośbą o dofinansowanie zakupu np. wozu strażackiego czy hełmów dla strażaków. Często polityk Suwerennej Polski, w ramach swojej działalności politycznej w swoim okręgu wyborczym, jechał spotkać się z włodarzami samorządu terytorialnego i mówił, że mogą dostać 20, 30, 50 tys.

– relacjonował. 

Jak mówił, „czasami było to uzależnione od ilości głosów, które w danych wyborach otrzymał dany polityk”.

– Zobaczyłem jak to funkcjonuje podczas kampanii w 2019 r. To było obrzydliwe

– dodał. 

Wyjaśnił, że Ziobro przyznawał członkom swojej partii limity środków na dany okręg wyborczy.

– Każdego roku poszczególni pełnomocnicy mieli do swojej dyspozycji ogromne środki i wykorzystywali je. Potem są takie umowy … Kilka umów z rzędu po 30 tys.

– powiedział. 

– Polityk jechał do gminy, mówił: „dostaniecie 30 tys. Wymyślcie co chcecie sobie za to kupić, dostaniecie tę kasę”. I jechał do następnej

– dodał. 

Środki z Funduszu Sprawiedliwości miały też być, jak twierdzi Mraz, wykorzystywane podczas kampanii prezydenckiej na Podkarpaciu w Rzeszowie przez wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła. „Dostał na to specjalny limit, prawie dwie bańki. Jego ludzie jeździli po jednostkach i pytali ile głosów mogą dać” – zauważył Mraz. 

Stwierdził, że po wyborach w 2019 r. powstawały specjalne raporty zawierające zestawienia dot. tego, jakie środki z FS otrzymała dana gmina oraz tego, ile głosów zebrała dla polityków Solidarnej Polski.

– Były takie przypadki, że za 800 tys. zostało kupionych 130 głosów

– powiedział. 

Mraz mówił też, że byli szefowie resortu sprawiedliwości Marcin Romanowski i Zbigniew Ziobro wskazywali podmioty mające wygrać konkurs na dotacje w ramach Funduszu Sprawiedliwości. Jak mówił, zwycięzców konkursu w ramach Funduszu Sprawiedliwości „minister Ziobro i minister Romanowski często znali jeszcze przed jego ogłoszeniem”. 

– Często typowani zwycięzcy mieli więcej czasu i wsparcie resortu w przygotowaniu oferty. Gdyby ich oferta nie dawała im pewnego zwycięstwa, na polecenie Ziobry i Romanowskiego, możliwe było wpływanie na punktację, by obniżać ją tym organizacjom, które w ocenie ministrów, nie powinny wygrać np. ze względów ideologicznych. Jeśli takich nie sposób było odnaleźć, to punkty odbierano po prostu dlatego, że zabierałby z puli środków pieniądze, które miały zostać przeznaczone na inne cele zgodnie z wolą ministra Ziobry

– powiedział Mraz. 

Jak mówił, w przypadku jednego z konkursów środki, które otrzymały dwie fundacje i etaty, które miały zostać stworzone w ramach realizowanych przez nie projektów „miały być obiecane dla współpracowników ministra Ziobry, na wypadek utraty władzy”. 

Mraz wspomina też, że podczas jednego ze spotkań Ziobro miał, poinformować pracowników resortu, które organizacje mają wygrać konkurs.

– Mówił wprost, kto ma zwyciężyć i co przy pomocy tych środków – które otrzymają podmioty przez niego wskazane, zarządzane przez zaprzyjaźnionych ludzi – należy zrobić. Jak mają być wykorzystywane do bieżącej i przyszłej działalności politycznej

– powiedział. 

W nagraniu Mraz przeprasza też wszystkie organizacje, które starały się o dotacje z Funduszu Sprawiedliwości, a nie otrzymały ich w wyniku nieprawidłowości w MS. W jego ocenie, najbardziej bulwersujące były mechanizmy związane z wyłanianiem zwycięzców konkursów w ramach przeciwdziałania przyczynom przestępczości. 

– Te konkursy powinny wspierać organizacje, które ze względu na swoją działalność statutową, będą pomagać np. młodym ludziom nie schodzić na złą drogę

– podkreślił. 

O nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości Mraz mówił wcześniej na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS. Od kilku dni media publikują też rozmowy zarejestrowane przez Mraza, a obrazujące sposób dysponowania tymi środkami. 

Portal Onet pisał, że Mraz „przez niemal dwa lata nagrywał kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry”. Według ustaleń portalu, były dyrektor departamentu odpowiedzialny za Fundusz Sprawiedliwości miał w tym czasie nagrać 50 godzin swoich spotkań z kierownictwem MS; nagrania trafiły do prokuratury na początku roku. 

Ujawnione dotąd w mediach rozmowy dotyczyły m.in. dotacji dla szpitala, w którym operacje przechodził prezes PiS Jarosław Kaczyński, planów przyznania w konkursie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości na zorganizowanie koncertu przez fundację związaną z Tadeuszem Rydzykiem czy narady, na której omawiać miano tłumaczenia z przyznanych przez FS dotacji. 

Mraz jest jednym z podejrzanych w śledztwie dot. wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, które prowadzi Prokuratura Krajowa. Podała ona pod koniec marca, że postawiła w tej sprawie zarzuty siedmiu osobom. „Dwóm osobom postawiliśmy zarzut wcześniej, o czym nie informowaliśmy” – mówił wówczas rzecznik PK prok. Przemysław Nowak. Podejrzani to m.in. byli i obecni urzędnicy MS, zajmujący się Funduszem, którego głównym celem, w założeniu, jest pomoc ofiarom przestępstw. Wobec trojga osób jest stosowany areszt.

Exit mobile version