Triumf Realu Madryt w Lidze Mistrzów

Fot. PAP/EPA/NEIL HALL

Fot. PAP/EPA/NEIL HALL

Piłkarze Realu Madryt triumfowali w Lidze Mistrzów. W finale na Wembley w Londynie pokonali Borussię Dortmund 2:0 (0:0). To 15. w historii trofeum „Królewskich” w najważniejszych rozgrywkach klubowych w Europie.

Borussia Dortmund – Real Madryt 0:2 (0:0). 

Bramki: Dani Carvajal (74-głową), Vinicius Junior (83). 

Sędzia: Slavko Vincic (Słowenia). Widzów: 86 212. 

Borussia Dortmund: Gregor Kobel – Julian Ryerson, Mats Hummels, Nico Schlotterbeck, Ian Maatsen – Emre Can (80. Donyell Malen), Marcel Sabitzer, Julian Brandt (80. Sebastien Haller) – Jadon Sancho (87. Jamie Bynoe-Gittens), Niclas Fuellkrug, Karim Adeyemi (72. Marco Reus). 

Real Madryt: Thibaut Courtois – Dani Carvajal, Antonio Ruediger, Nacho, Ferland Mendy – Federico Valverde, Eduardo Camavinga, Toni Kroos (85. Luka Modric) – Rodrygo (90. Eder Militao), Jude Bellingham (85. Joselu), Vinicius Junior (90+4. Lucas Vazquez). 

Real w finale rozgrywek o Puchar Europy, mających od 1992 roku formułę Ligi Mistrzów, wystąpił już po raz 18. Z 15 triumfami, poprzedni w 2022 roku, jest absolutnym rekordzistą na Starym Kontynencie. Dla porównania – drugi w zestawieniu AC Milan ma siedem takich sukcesów. 

Imponująco wygląda również kolekcja trenera Carlo Ancelottiego. Prawie 65-letni Włoch już po raz szósty poprowadził drużynę w finale LM. Pięciokrotnie cieszył się ze zwycięstwa – dwa razy z AC Milan (2003 i 2007) i trzykrotnie z Realem (2014, 2022 i 2024). Przegrał tylko pamiętne spotkanie z Liverpoolem w Stambule w 2005 roku po rzutach karnych, które świetnie bronił Jerzy Dudek. 

Borussia w finale najbardziej prestiżowych rozgrywek zaprezentowała się po raz trzeci, a jedyny triumf zanotowała w 1997 roku. Natomiast w 2013, w składzie z Robertem Lewandowskim, Jakubem Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem, uległa na… Wembley Bayernowi Monachium 1:2. 

W swoich krajowych ligach znacznie lepiej w minionym sezonie spisywał się Real. „Królewscy” sięgnęli po mistrzostwo Hiszpanii, detronizując Barcelonę, natomiast piłkarze BVB zajęli dopiero piąte miejsce w Bundeslidze. 

Wśród gości sobotniego finału był wiceprezydent UEFA i znakomity w przeszłości piłkarz Zbigniew Boniek, a także trenerskie sławy – m.in. Juergen Klopp, Jose Mourinho i Zinedine Zidane. 

Klopp pracował kiedyś z Borussią (m.in. doprowadził ją do finału w 2013), a Mourinho i „Zizou” to w przeszłości trenerzy Realu. Zidane był również znakomitym piłkarzem zespołu z Madrytu. 

Przed meczem tradycyjnie odbyła się ceremonia otwarcia, którą uświetnił swoim występem Lenny Kravitz. 

Spotkanie zaczęło się od… wbiegnięcia kilku kibiców na murawę i związanej z tym krótkiej przerwy. Kiedy wreszcie piłkarze mogli już grać, do ataków ruszyła Borussia. 

Piłkarze BVB sprawiali przed przerwą znacznie lepsze wrażenie od rywali. Między 21. i 28. minutą stworzyli aż trzy znakomite sytuacje. 

Najpierw sam przed bramkarzem Realu znalazł się Karim Adeyemi, ale po minięciu golkipera pobiegł za bardzo w lewą stronę i jego strzał został zablokowany. Chwilę potem Niclas Fuellkrug – również w sytuacji sam na sam – trafił w słupek (prawdopodobnie po minimalnym spalonym), a w 28. minucie groźnie strzelił Adeyemi, lecz górą był Thibaut Courtois. 

„Królewscy” przed przerwą nie stworzyli praktycznie żadnej groźnej sytuacji, jednak drugą połowę zaczęli od dwóch strzałów po stałych fragmentach gry, m.in. z rzutu wolnego niemieckiego pomocnika Toniego Kroosa, który po Euro 2024 zakończy karierę. 

Borussia, która w pierwszą połowę włożyła mnóstwo sił i zaangażowania, w miarę upływu czasu atakowała coraz rzadziej, skupiając się bardziej na defensywie. Real – przeciwnie. Po pierwszej części zachował siły i w drugiej stawał się coraz groźniejszy, mając chyba przekonanie, że w końcu doczeka się wielkiej szansy. 

No i się doczekał… W 74. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kroosa skutecznym uderzeniem głową popisał się Dani Carvajal. 

Zdobycie bramki wyraźnie dodało skrzydeł „Królewskim” i kompletnie podcięło je zmęczonej Borussii. 

Co chwilę na bramkę Gregora Kobela sunęły groźne ataki, po których Szwajcar musiał popisywać się umiejętnościami. W 83. minucie golkiper BVB był jednak bezradny – po błędzie holenderskiego obrońcy Iana Maatsena wynik na 2:0 podwyższył Brazylijczyk Vinicius Junior. 

„Dortmund zapłacił cenę za to, że nie wykorzystał w pełni swojej dominacji w pierwszej połowie” – napisała agencja AP. 

Do końca rezultat nie uległ już zmianie. Wprawdzie Borussia trafiła do siatki (Fuellkrug), ale po wyraźnym spalonym. 

Carvajal, Modric, Kroos i Nacho po raz szósty wywalczyli najcenniejsze trofeum klubowe w Europie, wyrównując osiągnięcie legendy Realu Francisco „Paco” Gento. 

Na ławce rezerwowych Borussii był Marcel Lotka, trzeci bramkarz tego zespołu. Zawodnik mający za sobą występy w juniorskich reprezentacjach Polski nie zagrał dotychczas ani razu w pierwszym zespole BVB.

Piłkarska LM – niemieckie media: Borussia nadawała ton w finale

Borussia nadawała ton w finale piłkarskiej Ligi Mistrzów, ale nie wykorzystała swoich sytuacji i to Real Madryt zdobył trofeum – tak przebieg sobotniego meczu na Wembley relacjonują niemieckie media. Ekipa BVB przegrała z „Królewskimi” 0:2.

– Borussia Dortmund długo nadawała ton w finale Champions League, ale zbyt dużo szans pozostało niewykorzystanych. Potem uderzył Real – z zimną krwią

– napisano w serwisie internetowym „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. 

W podobnych słowach rozpoczęto relację na stronie „Sueddeutsche Zeitung”. 

– Długo nie zanosiło się na triumf „Los Blancos”. W pierwszej połowie bez wątpienia ton nadawała BVB, ale nie potrafiła zakończyć golem żadnej z trzech wielkich okazji bramkowych. W drugiej części gry czasami nawet zamykała „Galaktycznych” na ich połowie, ale „biały balet” rozpoczął rzut rożny Toniego Kroosa, po którym prowadzenie dał Dani Carvajal. Po tym golu czarno-żółci już się nie podnieśli

– opisano. 

Także w serwisie online magazynu „Kicker” zauważono, że przewagę przez większą część spotkania mieli dortmundczycy. 

– W finale Champions League Borussia długo radziła sobie bardzo dobrze, a w pierwszej połowie stworzyła sobie nawet lepsze okazje bramkowe. Na koniec świętują jednak „Królewscy”, bo Kroos dostarczył idealną piłkę z rzutu rożnego

– podsumowano. 

Portal sport1.de zwrócił uwagę na to, jak emocjonalnie zareagowali piłkarze i kibice z Dortmundu po ostatnim gwizdku sędziego. 

– Borussia Dortmund zalana łzami. Czarno-żółci musieli uznać wyższość Realu mimo bardzo dobrego występu

– oceniono. 

Real zdobył Puchar Europy po raz 15. w historii, a dziewiąty w erze Ligi Mistrzów (od sezonu 1992/93). Borussia z tego trofeum cieszyła się tylko raz – w 1997 roku. W 2013 przegrała finał z Bayernem Monachium.

Piłkarska LM – hiszpańskie media po finale: Real jest wielki, Real jest królewski

Hiszpańskie media w superlatywach oceniają postawę piłkarzy Realu Madryt, którzy w sobotni wieczór na stadionie Wembley w Londynie pokonali w finale Borussią Dortmund i triumfowali w Lidze Mistrzów. „Real jest wielki”, „Real jest królewski” – to niektóre tytuły z gazet i portali.

Komentatorzy relacjonującej spotkanie rozgłośni Cadena SER zaznaczyli, że piłkarze hiszpańskiego zespołu nie tylko źle rozpoczęli finałowy mecz, ale oddali inicjatywę niemieckiemu rywalowi przez większą część pojedynku. 

– Ten mecz mógł się skończyć bardzo źle dla Realu. Nie dość, że oddał Borussii środek pola, to pozwolili jej zawodnikom stworzyć kilka bardzo groźnych sytuacji

– oceniła hiszpańska rozgłośnia. 

Przypomniała, że „Królewscy” stopniowo jednak dochodzili do głosu w drugiej połowie spotkania, a finisz już całkiem należał do nich i w końcówce „zdemolowali” drużynę z Dortmundu. 

– Real nie przegrywa finałów od bardzo dawna. Dziś nie mogło być inaczej

– podsumowała sobotni finał LM na Wembley Cadena SER. 

Z kolei Radio Marca odnotowało, że „dyskretnie” grający Real pokazał rewelacyjny finisz, pozostawiając w cieniu niemiecki zespół. Komentatorzy przyznali, że końcowy wynik nie odzwierciedla jednak wydarzeń na boisku, a przewaga hiszpańskiej drużyny nie była wcale wyraźna. 

Dziennikarze z Madrytu przyznali, że wielokrotnie już w rozgrywkach Ligi Mistrzów piłkarze „Królewskich” pokazywali, że mają charakter i pomimo różnych przeciwności losu, zwłaszcza w tym sezonie, „to do nich należało ostatnie słowo”. 

– Real jest wielki!”, „Real jest królewski!”, „Real jest legendą!”

podsumowali rozemocjonowani komentatorzy madryckiej rozgłośni. 

Z kolei stołeczny dziennik „AS” podkreślił zasługi belgijskiego bramkarza Realu Thibauta Courtois, który swoją rewelacyjną postawą przysłużył się do zdobycia przez madrycki klub po raz 15. Pucharu Europy. 

– To będzie bardzo długa noc w Madrycie. Będziemy świętować do białego rana

– dodali madryccy dziennikarze. 

Gazeta określa sobotnią wygraną na Wembley „historycznym wieczorem” podopiecznych trenera Carlo Ancelottiego. 

„AS” przypomniał też, że sobotni wieczór był szczególnie wyjątkowy dla 34-letniego pomocnika Realu Toniego Kroosa, który finałowym spotkaniem w Londynie zakończył występy w barwach „Królewskich”, ale i karierę klubową, bowiem zagra jeszcze tylko a barwach reprezentacji Niemiec w mistrzostwach Europy.

Piłkarska LM – Ancelotti: było o wiele trudniej niż się spodziewałem

Trener piłkarzy Realu Madryt Carlo Ancelotti przyznał po zwycięstwie nad Borussią Dortmund 2:0 w finale Ligi Mistrzów w Londynie, że ten sukces rodził się w bólach. „To było bardzo trudne, o wiele bardziej niż sądziliśmy” – przyznał Włoch.

Do przerwy meczu na Wembley znacznie lepsze wrażenie sprawili piłkarze z Dortmundu. Między 21. i 28. minutą mieli aż trzy znakomite sytuacje, a „Królewscy” w pierwszej połowie nie stworzyli praktycznie żadnej groźnej sytuacji. 

– Nie podobał mi się poziom, jaki prezentowaliśmy w pierwszej połowie. Zbyt często traciliśmy piłkę w niewłaściwym miejscu. Byliśmy zbyt wolni. Pozwoliliśmy Borussii grać tak, jak chciała, wymuszając na nas stratę piłki

– przyznał Ancelotti. 

W miarę upływu czasu jego zespół wyglądał jednak coraz lepiej, a zmęczona Borussia nie była w stanie już się przeciwstawić. Gole dla „Królewskich” strzelili Dani Carvajal głową (74.) i Vinicius Junior (83). 

Prawie 65-letni Ancelotii już po raz szósty poprowadził drużynę w finale LM, a triumfował po raz piąty. Wcześniej – po dwa razy z AC Milan (2003, 2007) i z Realem (2014, 2022). 

– Nigdy się do tego nie przyzwyczaję, bo było ciężko, bardzo trudno. Bardziej niż się spodziewałem. W pierwszej połowie musieliśmy cierpieć. W drugiej graliśmy już lepiej, w sposób bardziej zrównoważony, mieliśmy mniej strat. Ale to teraz drobnostki. Wygraliśmy! To marzenie, które wciąż trwa

– podkreślił włoski szkoleniowiec. 

Strzelec pierwszego gola Dani Carvajal przyznał, że przed przerwą Real miał trochę szczęścia. 

– Po pierwszej połowie nie zasłużyliśmy na pójście do szatni nawet z takim wynikiem (…). Ale taki jest futbol i jesteśmy bardzo, bardzo szczęśliwi

– podkreślił. 

Zupełnie inne nastroje, co zrozumiałe, panowały w ekipie Borussii

– W tej chwili jesteśmy gorzko rozczarowani. Przeciwko Realowi nie dostaje się zbyt wielu szans, a ten zespół zawsze staje się w końcu niebezpieczny. Mieliśmy swoje okazje i powinniśmy byli zrobić trochę więcej

– przyznał bramkarz BVB Gregor Kobel. 

Szwajcar dodał jednak, że mimo porażki udział w finale to ogromny sukces klubu.

– Możemy być dumni

– podsumował.

Exit mobile version