Donald Trump uznany winnym w sprawie ukrywania zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels

Fot. PAP/EPA/PETER FOLEY

Fot. PAP/EPA/PETER FOLEY

Zarzuty mające wagę przestępstwa są obarczone maksymalną karą do roku więzienia, lecz o wymiarze kary zdecyduje prowadzący sprawę sędzia Juan Merchan podczas rozprawy 11 lipca. Większość komentatorów nie spodziewa się, by Trump został skazany na karę więzienia, lecz wśród możliwych scenariuszy wymieniany jest np. areszt domowy, czy dozór. Po ogłoszeniu wyroku Trump będzie mógł się od niego odwołać, a w międzyczasie będzie przebywał na wolności.

Prokuratura zarzucała Trumpowi, że ukrywając zapłatę 130 tys. za milczenie Daniels na temat ich rzekomego stosunku, ówczesny kandydat Republikanów starał się nielegalnie wpłynąć na wybory. Przysięgli zgodzili się ze śledczymi, że klasyfikując faktury dla pośredniczącego w transakcji ówczesnego prawnika Michaela Cohena jako zapłatę za usługi prawne, Trump złamał prawo z intencją popełnienia kolejnego przestępstwa, w tym złamania przepisów dotyczących finansowania kampanii wyborczych. Werdykt zapadł po niecałych dwóch dniach obrad ławników i po trwającym ponad miesiąc procesie. 

Trump został tym samym pierwszym w historii prezydentem USA skazanym w sprawie karnej. 

Tuż po wydaniu wyroku, były prezydent ogłosił decyzję ławy przysięgłych jako „haniebną”. 

– To był ukartowany proces przez skonfliktowanego sędziego, który jest skorumpowany. Ten proces był hańbą (…) Ale prawdziwy werdykt zostanie wydany 5 listopada przez ludzi

– powiedział Trump po zakończeniu jego procesu karnego w jego sprawie. 

– Wszyscy wiedzą, co się tu stało. Mamy wspieranego przez Sorosa prokuratora i cała ta sprawa…nie zrobiliśmy nic złego. Jestem bardzo niewinnym człowiekiem

– oznajmił Trump.

Zarzucił też, że proces prowadzony przez władze stanowe Nowego Jorku był dziełem administracji Bidena, by zaszkodzić politycznemu przeciwnikowi. 

– Będziemy walczyć o naszą konstytucję. To jest dalekie od końca

– zadeklarował. 

Trumpowi wtórował spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson, który określił proces jako motywowany politycznie. 

– Dziś jest haniebny dzień w historii Ameryki. Demokraci wiwatowali, skazując przywódcę opozycyjnej partii na podstawie absurdalnych zarzutów, opartych na zeznaniach skazanego przestępcy, pozbawionego prawa wykonywania zawodu (byłego prawnika Trumpa, Michaela Cohena – PAP). To był czysto polityczny, a nie prawny proces

– powiedział w oświadczeniu Johnson, oskarżając administrację Bidena o „stosowanie wymiaru sprawiedliwości jako broni”. 

Sam prezydent ograniczył się do jednozdaniowego komentarza na platformie X.

Dalsza część tekstu pod postem

– Jest tylko jeden sposób, aby nie dopuścić Donalda Trumpa do Gabinetu Owalnego: przy urnie wyborczej” – napisał. Podobnie krótkie oświadczenie wydał jeden z rzeczników Białego Domu, Ian Sams. „Respektujemy rządy prawa i nie mamy dalszych komentarzy

– powiedział. 

Sztab wyborczy Bidena wydał z kolei oświadczenie, w którym ocenia, że ogłoszony w czwartek werdykt „pokazuje, że nikt nie jest ponad prawem”. 

– Donald Trump zawsze mylnie uważał, że nigdy nie spotkają go konsekwencje za łamanie prawa dla swojej własnej korzyści

– napisano, dodając jednocześnie, że niezależnie od tego, czy Trump jest „skazanym przestępcą”, nadal pozostanie kandydatem Partii Republikańskiej w listopadowych wyborach prezydenckich. 

Nowojorska prokuratura przedstawiała ukrywanie płatności dla Daniels jako część nielegalnych wysiłków Trumpa, by wpłynąć na wybory 2016 r. i ominąć prawo dotyczące finansowania kampanii wyborczych. Obok Daniels, zapłatę za „zabicie” niekorzystnych dla Trumpa historii – za pośrednictwem Cohena i ówczesnego wydawcy tabloidu „National Enquirer” Davida Peckera – otrzymali także modelka Karen MacDougal i jeden z portierów w Trump Tower Dino Sajudin. Prokurator przedstawiał też dowody na to, że Trump pieczołowicie pilnuje swoich interesów i musiał być osobiście zaangażowany w tuszowanie historii. 

W trakcie trwającego od ponad miesiąca procesu prowadzonego bez obecności kamer jako świadkowie zeznawali m.in. Stormy Daniels – która bardzo szczegółowo opisała stosunek z Trumpem – a także Michael Cohen i David Pecker. Cohen już w 2018 r. został skazany na trzy lata więzienia za szereg zarzutów, w tym te dotyczące zapłaty za milczenie Daniels. 

Proces w Nowym Jorku jest jednym z czterech, w których prokuratorzy postawili Trumpowi zarzuty karne. Prawdopodobnie będzie jednak jedynym, który zakończy się przed listopadowymi wyborami. Jeśli Trump je wygra, będzie mógł polecić wycofanie zarzutów przeciwko sobie w sprawach dotyczących nielegalnego przetrzymywania tajnych dokumentów oraz prób nielegalnego utrzymania się przy władzy. Wciąż będą nad nim jednak ciążyć zarzuty prokuratury stanowej w Georgii, która oskarżyła go o prowadzenie grupy przestępczej, mającej na celu pozostanie przy władzy mimo przegranych wyborów 2020 r.

Dalsza część tekstu pod grafiką

Trump: To był ukartowany proces, sędzia jest skorumpowany

To jest hańba, to był ukartowany proces, a sędzia jest skorumpowany – powiedział były prezydent Donald Trump komentując uznanie go winnym 34 zarzutów karnych przez ławę przysięgłych sądu stanowego w Nowym Jorku.

– To była hańba. To był ukartowany proces przez skonfliktowanego sędziego, który jest skorumpowany. Ten proces był hańbą (…) Ale prawdziwy werdykt zostanie wydany 5 listopada przez ludzi

– powiedział Trump po zakończeniu jego procesu karnego w jego sprawie. 

– Wszyscy wiedzą, co się tu stało. Mamy wspieranego przez Sorosa prokuratora i cała ta sprawa…nie zrobiliśmy nic złego. Jestem bardzo niewinnym człowiekiem

– oznajmił Trump.

Wymiar kary dla Trumpa zostanie ogłoszony 11 lipca

Prowadzący sprawę karną Donalda Trumpa sędzia Juan Merchan zdecydował, że ogłoszenie wymiaru kary dla byłego prezydenta USA odbędzie się 11 lipca.

Jak podała telewizja NBC News, Merchan zdecydował, że o karze dla Trumpa poinformuje podczas osobnej rozprawy 11 lipca. W czwartek ława przysięgłych uznała Trumpa winnym 34 zarzutów związanych z ukrywaniem zapłaty 130 tys. dol. za milczenie aktorki porno Stormy Daniels na temat ich rzekomego stosunku przed wyborami 2016 r. 

Trumpowi grozi do roku więzienia, lecz większość komentatorów spodziewa się, że Trump uniknie więzienia.

Biden: Wybory to jedyny sposób, by nie dopuścić Trumpa do Białego Domu

Jest tylko jeden sposób, aby nie dopuścić Donalda Trumpa do Gabinetu Owalnego: przy urnie wyborczej – napisał prezydent USA Joe Biden po wydaniu przez sąd w Nowym Jorku werdyktu, uznającego Trumpa winnym 34 zarzutów karnych.

– Jest tylko jeden sposób, aby nie dopuścić Donalda Trumpa do Gabinetu Owalnego: przy urnie wyborczej

– napisał Biden na swoim osobistym profilu na platformie X.

Dalsza część tekstu pod tweetem

Jego sztab wyborczy wydał z kolei oświadczenie, w którym ocenia, że ogłoszony w czwartek werdykt „pokazuje, że nikt nie jest ponad prawem”. 

– Donald Trump zawsze mylnie uważał, że nigdy nie spotkają go konsekwencje za łamanie prawa dla swojej własnej korzyści

– napisano, dodając jednocześnie, że niezależnie od wyroku skazującego, Trump nadal pozostanie kandydatem Partii Republikańskiej w listopadowych wyborach prezydenckich.

Tusk: o winie i karze decyduje prawo, nieważne czy sprawca jest prezydentem, czy ministrem

O winie i karze decyduje prawo, nieważne czy sprawca jest prezydentem, czy ministrem – napisał premier Donald Tusk w mediach społecznościowych, nawiązując do wyroku dotyczącego Donalda Trumpa. „Tę amerykańską lekcję polscy politycy muszą wkuć na pamięć. Wszyscy” – dodał.

Ława przysięgłych w sądzie stanowym na Manhattanie w Nowym Jorku uznała byłego prezydenta Donalda Trumpa – który planuje ponownie ubiegać się o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych w jesiennych wyborach – winnym 34 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej w związku z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels podczas kampanii wyborczej 2016 r. na temat ich rzekomego stosunku seksualnego. 

Do sprawy Trumpa odniósł się w piątek na platformie X premier Donald Tusk.

– O winie i karze decyduje prawo, nieważne czy sprawca jest prezydentem, czy ministrem. Tę amerykańską lekcję polscy politycy muszą wkuć na pamięć. Wszyscy

– napisał szef rządu.

Dalsza część tekstu pod tweetem

Z kolei minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zamieścił na X zdjęcie okładki tygodnika „Sieci”, na której znaleźli się szef PiS Jarosław Kaczyński oraz Donald Trump, a tekst zatytułowano „Mężowie stanu pod ostrzałem”.

Dalsza część tekstu pod tweetem

– Trump skazany. To czytelny sygnał dla wszystkich, że nie ma świętych krów. Ani w USA, ani w Polsce

– napisał poseł KO, były szef MWiA Marcin Kierwiński.

Dalsza część tekstu pod tweetem

Zdaniem przewodniczącego klubu KO Zbigniewa Konwińskiego „trudno wprost porównywać zarzuty wobec Trumpa z tymi, które mogą czekać A. Dudę, ale nauka płynie z tego taka, że polityków, którzy sądzą, iż stoją ponad prawem, w końcu to prawo dopada”. 

Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha ocenił natomiast, że „poczucie bezkarności – mit założycielski wszystkich politycznych populistów, oszustów i złodziei”.

– To jednak tylko mit

– dodał we wpisie na platformie X.

Exit mobile version