Obrońca Roberta M., jedynego skazanego w głośnej sprawie kanibali znad jeziora Osiek, zmodyfikował złożoną kasację. Chce przede wszystkim uniewinnienia swojego klienta ze względu na nieustalenie tożsamości ofiary i neosędziów w składach orzekających.
W środę (22 maja) Sąd Najwyższy zajął się kasacją w głośnej sprawie kanibali znad jeziora Osiek. Wnieśli je obrońca skazanego na 25 lat więzienia Roberta M., który miał kierować zabójstwem, i prokurator – na niekorzyść M. i pozostałych mężczyzn, którzy mieli jeść ludzkie mięso.
Obrońca Roberta M. wytknął w kasacji niesłuszne przyjęcie kwalifikacji zabójstwa ze względu na to, że nie ustalono tożsamości ofiary. Przed sądem argumentował, że przestępstwo to musi być na szkodę konkretnej osoby.
– Brak ciała – to się zdarza. Ale w tym wypadku brak też tożsamości, brak konkretnej osoby. Sąd apelacyjny się nad tym nie pochylił, a to jest zasadnicza kwestia
– tłumaczył.
Wskazał też na inne – w jego ocenie – nieuwzględnione ustalenia faktyczne. Mówił, że nie jest możliwe, by mężczyźni w owym czasie przemieszczali się samochodem marki Tarpan, bo ten konkretny egzemplarz miał być wówczas niesprawny. Również ponton, z którego miano wyrzucić resztę zwłok do jeziora „nie mógł być tym pontonem”.
– Trwoga, że w taki sposób można kogoś osądzić, skazać
– przekonywał pełnomocnik M.
Na koniec wskazał na jedną z potencjalnie bezwzględnych przyczyn odwoławczych. Niewłaściwy skład sądu – jak tłumaczył mecenas – w obu składach orzekających w sprawie kanibali zasiadali neosędziowie. Dlatego pełnomocnik Roberta M. wniósł przede wszystkim o uniewinnienie – alternatywnie o skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia.
– Nie ma żadnych okoliczności wskazującej, że sąd był niewłaściwie obsadzony
– odniósł się do tej przesłanki prokurator.
Prokuratura przekonywała, że kasacja obrony ma charakter polemiczny. Przedłożyła swoją kasację, domagając się m.in. uznania współsprawstwa wszystkich oskarżonych w poprzednich instancjach.
Chodzi o Rafała O., Janusza S. i o Sylwestra B. Sąd stwierdził, że dopuścili się oni tylko zbeszczeszczania zwłok i umorzył postępowanie z powodu przedawnienia.
Zdaniem pełnomocników tych oskarżonych prokurator powinien wykazać udział w zabójstwie w postępowaniu dowodowym w poprzednich instancjach, a tego nie zrobił.
– Zdarzenia w ogóle nie miały miejsca, nie doszło do nich – mówiła w środę jedna z prawniczek. – Ale sądy poprzedniej instancji słusznie i drobiazgowo wykazały, że nie może być mowy o współsprawstwie. Współsprawstwo nie może być bierną akceptacją
– dowodziła.
Kasacje dotyczą orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. Utrzymał on w mocy wyrok w sprawie zabójstwa i znieważenia zwłok wydany przez Sąd Okręgowy w tym mieście. Głównego oskarżonego skazał na 25 lat więzienia. Uznał, że Robert M. blisko 20 lat temu kierował zabójstwem mężczyzny o nieznanej tożsamości.
Oskarżonych obciążyły przede wszystkim zeznania Rafała O. Po kilkunastu latach opowiedział on o zbrodni, do której – według śledczych – doszło w 2002 r. nad jeziorem Osiek we wsi Ługi (Lubuskie). Rafał O. zeznawał, że główny oskarżony, Robert M., najpierw kłócił się z mężczyzną przy lokalu we wsi Łasko – później mężczyzna ten został zawieziony nad jezioro. Wraz z nimi pojechali tam pozostali oskarżeni i Zbigniew B.
I to właśnie Zbigniew B. miał poderżnąć gardło ofierze, a przed śmiercią w 2017 r. napisać list z wyznaniem zbrodni. List został przekazany śledczym.
Sąd okręgowy we wrześniu 2021 r. uznał, że Robert M. „kierował wykonaniem czynu zabronionego” – polecił zabicie mężczyzny Zbigniewowi B. słowami: „wiesz, co masz robić”. Ten podciął gardło ofierze, a następnie uciął mężczyźnie głowę nożem. Robert M., Zbigniew B. i pozostali mężczyźni – jak uznał sąd – zbezcześcili następnie ciało ofiary: zjedli kilka części ciała zabitego mężczyzny po upieczeniu ich na ognisku. Miał to być swoisty pakt milczenia, aby nikt z obecnych nie ujawniał informacji o zdarzeniu.
Ciało zabitego mężczyzny Robert M. i Zbigniew B. zapakowali wraz z kamieniem do folii, wypłynęli na jezioro pontonem, który przywieźli ze sobą, i wrzucili je do wody. Do dziś go nie odnaleziono i nie ustalono tożsamości ofiary.
W środę ze względu na zawiłość sprawy Sąd Najwyższy przełożył ogłoszenie rozstrzygnięcia na 5 czerwca.
Czytaj także:
Sprawa kanibali znad jeziora Osiek w Sądzie Najwyższym. Zwyrodnialcy chcą kasacji wyroku
Skargi kasacyjne w głośnej sprawie kanibali znad jeziora Osiek wnieśli obrońca skazanego na 25 lat więzienia Roberta M. oraz prokurator - na niekorzyść M. i pozostałych mężczyzn, którzy "tylko"...
Czytaj więcej