Izrael zapowiada odwet wobec Iranu. Co planuje?

Fot. PAP/EPA/ABEDIN TAHERKENAREH

Fot. PAP/EPA/ABEDIN TAHERKENAREH

Izrael wybierze opcję „bezpieczną”, ponieważ nie zamierza doprowadzić do eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie. Celem ostrzału mogą stać się np. obiekty w Syrii, w których gromadzone jest irańskie uzbrojenie, przeznaczone dla libańskiej organizacji terrorystycznej Hezbollah. Można oczekiwać też np. zniszczenia magazynów z zaawansowanymi technologicznie podzespołami do pocisków rakietowych – ujawniło w rozmowie z NBC kilka źródeł w Waszyngtonie, pragnących zachować anonimowość. 

W nocy z soboty na niedzielę Iran dokonał odwetowego uderzenia na Izrael w odpowiedzi na atak na irańską placówkę konsularną w Damaszku, w wyniku którego zginęło kilku wyższych rangą irańskich oficerów. 

Iran wystrzelił ponad 300 dronów i rakiet, głównie ze swojego terytorium, jednak wyrządziły one niewielkie szkody, bowiem ogromną większość z nich udało się strącić siłom Izraela, USA, Francji, Wielkiej Brytanii oraz Jordanii. 

Według mediów z Izraela ministerstwo obrony i armia tego kraju uważają, że strona izraelska musi zareagować na atak Iranu, ale bez szkody dla koalicji pod przywództwem USA, która pomogła Izraelowi obronić się przed uderzeniem Teheranu. Izraelski gabinet wojenny podkreśla, że planowana reakcja nie może doprowadzić do wojny regionalnej. 

Izrael zamierza koordynować swoje działania ze Stanami Zjednoczonymi, choć w niedzielę prezydent USA Joe Biden oświadczył izraelskiemu premierowi Benjaminowi Netanjahu, że Waszyngton nie weźmie udziału w ewentualnym kontrataku na Iran.

Izrael zapewnił kraje arabskie, że są bezpieczne w kontekście planowanego odwetu na Iranie

– Państwa, które w miniony weekend wsparły Izrael, pomagając mu odeprzeć zmasowany irański ostrzał lub przynajmniej zachowały wobec tego kraju życzliwą neutralność, obawiały się eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie po ostatnich groźbach Teheranu. W szczególności dotyczyło to Jordanii, ponieważ irańskie władze ostrzegły, że może ona – w przypadku dalszej współpracy z Izraelem – stać się celem ataku

– powiadomiły Kan i portal Times of Israel. 

W nocy z soboty na niedzielę Iran dokonał odwetowego uderzenia na Izrael w odpowiedzi na atak na irańską placówkę konsularną w Damaszku, w wyniku którego zginęło kilku wyższych rangą irańskich oficerów. 

Iran wystrzelił ponad 300 dronów i rakiet, głównie ze swojego terytorium, jednak wyrządziły one niewielkie szkody, bowiem ogromną większość z nich udało się strącić siłom Izraela, USA, Francji, Wielkiej Brytanii oraz Jordanii. 

Rząd w Ammanie, a także władze Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich odegrały – obok USA – kluczową rolę w odparciu irańskiego ataku, ponieważ dostarczyły Izraelowi i zachodnim partnerom dane wywiadowcze oraz udostępniły im swoją przestrzeń powietrzną. Tym samym te państwa udowodniły, że bardziej nie znoszą Iranu, niż izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu – zauważył amerykański dziennik „Wall Street Journal”. 

Według mediów z Izraela ministerstwo obrony i armia tego kraju uważają, że strona izraelska musi zareagować na atak Teheranu, ale bez szkody dla koalicji pod przywództwem Waszyngtonu. Izraelski gabinet wojenny podkreśla, że planowana reakcja nie może doprowadzić do wojny regionalnej. 

Izrael zamierza koordynować swoje działania ze Stanami Zjednoczonymi, choć w niedzielę prezydent USA Joe Biden oświadczył premierowi Netanjahu, że Waszyngton nie weźmie udziału w ewentualnym kontrataku na Iran.

Czytaj także:

Czytaj także:

Exit mobile version