W Sejmie rozpoczęła się debata nad czterema projektami ustaw dotyczącymi aborcji. MZ czeka na wytyczne lekarzy

Fot. Kolaż zdjęć PAP

Fot. Kolaż zdjęć PAP

Przed godziną 13.00 w Sejmie rozpoczęła się debata nad czterema projektami ustaw zmieniającymi prawo antyaborcyjne. Dwa z nich złożyła Lewica, a po jednym Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga – PSL i Polska 2050.

Sejmowa debata nad projektami ustaw zmieniającymi prawo antyaborcyjne

Według harmonogramu Sejmu debata nad czterema projektami ma potrwać ponad sześć godzin. Jako pierwsza na mównicę wyszła Anna Maria Żukowska z Lewicy, która prezentuje projekt nowelizacji Kodeksu karnego, złożony w Sejmie w listopadzie 2023 r. Projekt dotyczy częściowej depenalizacji czynów związanych z terminacją ciąży: całkowitego wyłączenia przestępczości przerywania ciąży do 12. tygodnia za zgodą kobiety oraz wyłączenia karalności przerywania ciąży za zgodą kobiety w sytuacji ciężkiego, nieodwracalnego upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu

Druga propozycja Lewicy to projekt ustawy „o bezpiecznym przerywaniu ciąży”. Dotyczy zagwarantowania prawa do świadczenia opieki zdrowotnej w postaci przerywania ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania, a w określonych przypadkach także po upływie tego terminu. Projekt ustawy wprowadza także dodatkowe regulacje w zakresie klauzuli sumienia i dekryminalizacji przerywania ciąży za zgodą osoby w ciąży oraz udzielania osobie w ciąży pomocy w jej przerwaniu. 

Pod koniec stycznia do Sejmu wpłynął także projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie, złożony przez grupę posłów Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania. W projekcie zapisano ponadto, że w określonych przypadkach przerwanie ciąży po upływie 12. tygodnia jest możliwe. 

Z kolei pod koniec lutego Trzecia Droga, czyli PSL i Polska 2050 złożyły w Sejmie projekt ustawy, który odwraca wyrok TK z 2020 r. w sprawie przepisów dotyczących aborcji. Przerywanie ciąży możliwe jest tylko w trzech sytuacjach – gdy ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. 

Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku TK z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju.

Aktywistki: nie zostałyśmy wpuszczone na galerię; Karpa-Świderek: 80 osób, zgłoszonych przez Lewicę, weszło do Sejmu

Aktywistki ze Strajku Kobiet i Aborcyjnego Dream Teamu powiedziały, że nie zostały wpuszczone na sejmową galerię. Wszystkie 80 osób, które klub Lewicy zgłosił, weszły do Sejmu, a 30 z nich wejdzie też na galerię – powiedziała PAP rzeczniczka marszałka Sejmu Katarzyna Karpa-Świderek.

Marta Lempart na konferencji prasowej w Sejmie powiedziała, że „praktycznie cały Strajk Kobiet i osoby z Aborcyjnego Dream Teamu i Inicjatywy Wschód dostały od marszałka Hołowni zakaz wstępu na galerię sejmową w czasie, kiedy będą procedowane projekty aborcyjne”

– Dostałyśmy przepustki bez możliwości wstępu na galerię. Mówię o 40 osobach, które przyjechały z całej Polski (…), które nie wejdą na galerię i nie będą przysłuchiwały się debacie, bo marszałek Hołownia uznał, że nam się to nie należy

– mowiła Lempart na konferencji aktywistek ze Strajku Kobiet i Aborcyjnego Dream Teamu. 

Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) podczas wcześniejszej konferencji prasowej klubu Lewicy i aktywistek zaapelowała do marszałka Sejmu Szymona Hołowni „o umożliwienie udziału publiczności” w czwartkowej debacie nad projektami aborcyjnymi.

– Apelujemy o otwarcie galerii

– dodała. 

Jak mówiła, „dzisiaj czeka nas niezwykle ważna debata, na którą kobiety czekały 30 lat”.

– Zależy nam na tym, żeby była merytoryczna. Nie chcemy rozmawiać o tym, czy aborcja jest zła, czy jest dobra. Chcemy rozmawiać o tym, że aborcja jest. Każdego dnia jakaś kobieta potrzebuje aborcji”. „Czy naprawdę z XXI wieku ponad połowa polskiego społeczeństwa musi kombinować?

– pytała. 

Na konferencji Lewicy aktywistki Aborcyjnego Dream Teamu pokazały symboliczny paragon, z którego ma wynikać, że „Polska zaoszczędziła na aborcji przez 18 lat prawie 50 mln zł, które wydały organizacje pomagające w zorganizowaniu terminacji ciąży. 

Rzeczniczka marszałka Katarzyna Karpa-Świderek powiedziała PAP, że sejmowa „galeria ma ograniczoną liczbę miejsc. Wszystkie 80 osób, które klub Lewicy zgłosił, weszły do Sejmu, a 30 z nich wejdzie też na galerię. Na galerii muszą zmieścić się zarówno goście Lewicy, jak i innych klubów parlamentarnych” – podkreśliła. Dodała też, że Lewica dostała więcej miejsc na galerii niż inne kluby. Powiedziała, że w Sejmie jest dziś również 37 wycieczek, które muszą wejść na galerię.

Bodnar: jestem zdecydowanie za liberalizacją przepisów dot. aborcji

Bodnar w czwartek w radiowej Trójce został zapytany, czy jest za liberalizacją przepisów dot. aborcji.

– Tak, jestem zdecydowanie za liberalizacją. Uważam, że kobiety powinny mieć wybór, jeśli chodzi o planowanie swojego życia

– powiedział. 

Minister sprawiedliwości został także zapytany o powołanie w środę zespołu w Prokuraturze Krajowej, który ma przygotować wskazówki, jak prowadzić postępowania, kiedy lekarze odmawiają wykonania aborcji w przypadkach, kiedy zobowiązują ich do tego przepisy. Ocenił, że takich spraw jest sporo, „bo nasze prawo jest bardzo restrykcyjne”. 

– Ale nie chodzi tylko o to, że prawo jest restrykcyjne, ale także o to, że jeżeli pojawiają się sytuacje, w których musi być przeprowadzony jakiś zabieg operacyjny, a kobieta jest w ciąży, to lekarze mogą się obawiać, co w takiej sytuacji zrobić. Są sprawy dotyczące tzw. aborcji farmakologicznej, czyli udostępniania leków, które mogą doprowadzić do przerwania ciąży

– wskazał Bodnar. 

Powołanie takiego zespołu w PK Bodnar zapowiadał już przed miesiącem.

– Chciałbym w ciągu najbliższych dni powołać specjalny zespół prokuratorów w Prokuraturze Krajowej, którzy zajmą się przejrzeniem spraw z ostatnich lat, które tyczyły różnych kwestii związanych z aborcja

-mówił wtedy i wymieniał m.in. sprawy przeciwko lekarzom o niedopełnienie obowiązków i sprawy aborcji farmakologicznej. 

Fakt formalnego powołania w środę takiego zespołu potwierdziła w czwartek PAP rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak. Zapowiedziała, że informacja na ten temat zostanie przekazana w czwartek w komunikacie prasowym. 

Jak natomiast powiedział w radiowej Trójce Bodnar, „specjalny zespół w PK pod przewodnictwem prokurator Katarzyny Kwiatkowskiej będzie się tym zajmował, przejrzy te wszystkie sprawy i przygotuje wytyczne, które będą dotyczyły tego, jak prokuratura powinna w takich sprawach postępować”

Szef MS był pytany, czy prokuratura „planuje teraz rozliczać lekarzy”, którzy odmówią kobiecie terminacji ciąży, jeśli byłoby to zgodne z obowiązującym prawem.

– Jeżeli mamy sytuację, w której lekarz przekracza obowiązujące prawo, czyli np. nie kieruje kobiety do osoby, która byłaby w stanie wskazać, gdzie aborcja mogłaby zostać przeprowadzona, to być może takie sytuacje powinny się nadawać na odpowiedzialność dyscyplinarną, czy w niektórych sytuacjach nawet na odpowiedzialność karną. – Natomiast myślę, że najczęściej będzie to kwestia odpowiedzialności dyscyplinarnej

– dodał Bodnar. 

W marcu premier Donald Tusk przekazał, że zwrócił się do ministra Bodnara i do minister zdrowia Izabeli Leszczyny o wytyczne, zgodnie z którymi w przypadku odmowy uzasadnionego przerwania ciąży szpital straci kontrakt z NFZ. Szef rządu podkreślał, że „prokuratura będzie zobowiązana do badania, dlaczego ktoś naraził życie i zdrowie kobiety, a nie dlaczego ktoś zdecydował się na ratowanie zdrowia lub życia kobiety”.

– Dlatego będę oczekiwał, aby Prokurator Generalny wszczynał z urzędu śledztwo w sprawie każdego przypadku odmowy – niezależnie od tego, czy konsekwencje tej odmowy będą tragiczne, czy nie

– mówił premier.

Hetman (PSL): wszystkie cztery projekty aborcyjne powinny zostać przegłosowane

Wszystkie cztery projekty ustaw dotyczących aborcji powinny zostać przegłosowane przez Sejm, powinny pójść do komisji i być procedowane; myślę, że tak się stanie – powiedział w czwartek w radiu Zet minister rozwoju i technologii, poseł Krzysztof Hetman (PSL).

Hetman pytany jak w piątek zagłosuje w sprawie procedowanych projektów aborcyjnych, biorąc po uwagę, że Koalicja Obywatelska, Lewica i Polska 2050 zagłosują „za”, odpowiedział, że osobiście uważa, że projekty „powinny pójść do komisji i być procedowane”.

– Dyskutujmy nad nimi

– zaapelował. 

Minister nie potrafił odpowiedzieć, jak zagłosują jego koledzy z klubu PSL. Jak podkreślił, w tych kwestiach „panuje całkowita wolność światopoglądowa”. Na pytanie, czy uważa że projekty przejdą do prac w komisji odpowiedział: „myślę że tak”.

Pod koniec stycznia do Sejmu wpłynął projekt grupy posłów klubu KO, który zakłada, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania. 

Z kolei pod koniec lutego Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) złożyła w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny i ochronie płodu ludzkiego, który „odwraca” wyrok TK z 2020 r.; wprowadza on na powrót do ustawy przepis, zgodnie z którym można przerwać ciążę, gdy „wyniki badań wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”. Byłoby to dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej.

Oliwiecka (Polska 2050): głos Polek w referendum ws. aborcji ma szansę przebić się mocniej niż głos mężczyzn w Sejmie

Niech referendum będzie pierwszym krokiem ws. legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży; głos Polek ma szansę przebić się mocniej niż głos mężczyzn w Sejmie – powiedziała PAP posłanka Barbara Oliwiecka (Polska 2050).

Podczas sobotniej konwencji wyborczej Lewicy ministra ds. równości Katarzyna Kotula stwierdziła, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia – podejmując decyzję, by projekty dotyczące aborcji były procedowane 11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych – ukradł kobietom ich dzień kobiet.

Kotula przypomniała, że Lewica pierwszego dnia nowej kadencji Sejmu złożyła dwa projekty ws. aborcji.

– A potem przyszedł jakiś smutny pan i powiedział, że nie teraz, że jesteśmy radykalne, że to nie jest dobry moment, że to nie są dobre emocje

– powiedziała.

Odnosząc się do słów Kotuli, posłanka Oliwiecka oceniła, że Lewica popełniła błąd stawiając sprawę na „ostrzu noża”.

– Oskarżenia Lewicy nie sprzyjają dialogowi

– podkreśliła.

– Marszałek Hołownia podjął decyzję o przeniesieniu procedowania projektów dot. aborcji, by ostudzić nieco emocje

– powiedziała posłanka.

Oliwiecka zaapelowała do ugrupowań wchodzących w skład koalicji rządzącej, żeby głosowały za dalszymi pracami nad wszystkimi czterema projektami.

– Przez 20 lat wszystkie projekty liberalizujące przepisy aborcyjne były odrzucane. Myślę, że jako rząd zapłacilibyśmy znacznie wyższą cenę niż Lewica w wyborach samorządowych, gdyby 8 marca wszystkie projekty zostały odrzucone w pierwszym czytaniu” – podkreśliła. „Jeśliby do tego doszło, nie mogłabym spojrzeć swoim wyborczyniom w oczy

– dodała.

Posłanka zapewniła, że Polska 2050 będzie głosować za tym, żeby wszystkie projekty dot. aborcji zostały skierowane do komisji nadzwyczajnej ds. rozpatrywania projektów ustaw dot. aborcji, o której powołanie wnioskowała jako pierwsza przewodnicząca klubu Lewicy Anna Maria Żukowska.

– Lepiej rozmawiać podczas posiedzenia komisji niż na korytarzach sejmowych. W mojej ocenie sprzyja to eskalacji konfliktu

– powiedziała.

Oliwiecka powiedziała PAP, że sama popiera liberalizację prawa aborcyjnego, tak by była dostępna do 12. tygodnia ciąży. Jej zdaniem, referendum jest gwarancją dostępu do aborcji w dłuższej perspektywie.

– Nie możemy sobie pozwolić, żeby co roku ustawa była zmieniana, lekarze muszą czuć, że prawo jest stabilne, by nikt nie był zastraszany, jak to było do tej pory

– powiedziała.

Kolejnym argumentem za referendum mają być wyniki sondaży, z których wynika, że społeczeństwo jest bardziej liberalne niż Sejm. 51 proc. Polaków pytanych w styczniu przez IBRiS zadeklarowało, że aborcja do 12. tygodnia ciąży powinna być dozwolona w każdym wypadku.

– Sejm w 70 proc. tworzą mężczyźni, w tej kadencji udało nam się wprowadzić zaledwie 3 posłanki więcej. Te statystyki nie sprzyjają kobietom, które stanowią więcej niż 50 proc. społeczeństwa

– zauważyła Oliwiecka.

Posłanka zapewniła, że rozumie problemy młodych kobiet, dla których kwestia dostępu do aborcji jest szczególnie ważna.

– Mam nastoletnie córki, które za kilka lat będą myśleć o założeniu rodziny, wejdą w związki. Dlatego chcemy zrobić wszystko, by Polki mógłby same decydować o sobie

– podkreśliła.

Posłanki Lewicy: referendum ws. aborcji wydłuży proces przywracania praw kobiet w Polsce

Każda ustawa, nawet jeżeli uzyska większość w referendum, nadal musi przejść ścieżkę parlamentarną; to wydłużanie procesu przywracania praw kobiet w Polsce – podkreśliły posłanki Lewicy: Marcelina Zawisza i Anna Maria Żukowska.

Wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego Lewicy, posłanka Marcelina Zawisza odniosła się pomysłu Polskie 2050 w rozmowie z PAP.

– Chciałabym poinformować wszystkich zwolenników referendum, że nawet jeśli do niego dojdzie, Sejm nadal będzie musiał przegłosować ustawę, Senat będzie musiał przegłosować ustawę, a prezydent będzie musiał ją podpisać

– wskazała. 

Zawisza podkreśliła, że w Polsce nie istnieje prawo, zgodnie z którym referendum byłoby wyznacznikiem do wprowadzania ustaw.

– Decyzję i tak podejmą: Sejm, Senat i prezydent, a my tylko stracimy cenne kilka miesięcy, podczas których życie kobiet będzie zagrożone

– powiedziała. 

W podobnym tonie wypowiedziała się w rozmowie z PAP przewodnicząca klubu Lewicy Anna Maria Żukowska.

– Kobiety już się wypowiedziały, dlatego referendum byłoby tylko kolejnym sondażem za bardzo duże pieniądze – oceniła. – Referendum jest niepotrzebne, dlatego, że nie zmienia prawa. Ci sami mężczyźni i tak będą musieli podjąć decyzję, głosując nad projektami ustaw, które już są złożone w Sejmie

– zaważyła. 

Lewica, jak potwierdziła Żukowska, poprze w pierwszym czytaniu dalsze prace nad wszystkimi czterema projekty.

– Mam nadzieję, że nasze projekty również zostaną poparte. Przypominam, że one są głosowane w kolejności nadawania nr druków, więc zaczynamy głosowanie od projektów Lewicy

– dodała. 

Posłanka zaznaczyła również, że jeżeli powołana zostanie komisja nadzwyczajna, która zajmie się dalszymi pracami nad projektami, zasiądzie w niej ona i Marcelina Zawisza.

Dalsza część tekstu pod grafikami

MZ czeka na wytyczne dla lekarzy w sprawie aborcji

W Ministerstwie Zdrowia toczą się rozmowy z lekarzami i organizacjami społecznymi na temat tego, jak zapewnić pacjentkom bezpieczną legalną aborcję. Między ginekologami nie ma jednak zgody, jak powinny wyglądać takie wytyczne.

W Ministerstwie Zdrowia odbyły się do tej pory dwa spotkania urzędników, lekarzy i organizacji społecznych, których celem ma być wymiana informacji na temat dostępu do aborcji i sposobów na to, by prawo pacjentek do legalnej aborcji było w Polsce realizowane. Obecnie aborcja możliwa jest w dwóch przypadkach: zagrożenia zdrowia lub życia kobiety oraz gdy ciąża jest wynikiem gwałtu czy kazirodztwa. 

Do rozmów, którymi kieruje wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny, resort zaprosił przedstawicieli Narodowego Funduszu Zdrowia, Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników (PTGiP), Polskiego Towarzystwa Zdrowia Seksualnego i Reprodukcyjnego (PTZSiR), Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Fundacji Rodzić po Ludzku, Fundacji Feminoteka, Fundacji Damy Radę, Aborcyjnego Dream Teamu oraz organizacji Prawniczki ProAbo. Taki skład rozmów w MZ to nowość – do tej pory nie było bezpośredniej wymiany wiedzy i propozycji zmian między lekarzami, stroną społeczną i rządem. 

Punktem wyjścia do prac były dla resortu zdrowia dwie rekomendacje dotyczące przeprowadzania aborcji: jeden autorstwa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, a drugi przygotowany przez Polskie Towarzystwo Zdrowia Seksualnego i Reprodukcyjnego. 

To kolejna próba Ministerstwa Zdrowia doprowadzenia do powstania kompleksowych wytycznych w temacie przerywania ciąży. Poprzednie dwie podejmował Adam Niedzielski, szef tego resortu w rządzie Mateusza Morawieckiego. Prace zlecił specjalistom w 2021 r. po śmierci 30-letniej ciężarnej pacjentki szpitala powiatowego w Pszczynie (woj. śląskie), która zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Konieczność uszczegółowienia wytycznych Niedzielski dostrzegł dwa lata później, po śmierci kolejnej kobiety, tym razem w szpitalu w Nowym Targu (woj. małopolskie). Będąca w piątym miesiącu ciąży 33-latka, u której na kilka godzin przed zgonem stwierdzono obumarcie płodu, również zmarła w wyniku sepsy. 

W opinii obecnej minister zdrowia Izabeli Leszczyny wytyczne zlecone przez poprzednika okazały się niesatysfakcjonujące.

– Nie zapewniają bezpieczeństwa kobietom, nie spełnią swojej roli. Jeśli chodzi o zalecenia stricte kliniczne, to tak naprawdę lekarze doskonale wiedzą, kiedy zagrożone jest życie i zdrowie pacjentki – powiedziała 31 stycznia. Wskazała, co będzie dla MZ punktem wyjścia: – Rekomendacje, które już są na stronach Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, to jest jedna część. Ale wiem, że pod koniec lutego Polskie Towarzystwo Zdrowia Seksualnego i Reprodukcyjnego zamieści swoje wytyczne. Wczoraj rozmawiałam z przedstawicielami tego towarzystwa. Wszyscy czekają na te wytyczne, zgodne z najnowszą wiedzą i zgodne z zaleceniami WHO

– powiedziała. 

Między propozycjami PTGiP oraz PTZSiR są jednak rozbieżności. Lekarze z obu towarzystw zgłosili wzajemnie uwagi. Z informacji zebranych przez PAP wynika, że choć resortowi zdrowia zależy na doprowadzeniu do powstania jednoznacznych, kompleksowych wytycznych dotyczących przeprowadzania aborcji, na razie nie ma zgody co do tego, jak miałyby one wyglądać. 

Rekomendacje PTGiP (skupia ok. 3,7 tys. z 6 tys. specjalistów tej dziedziny wykonujących zawód w Polsce) dotyczą sytuacji terminacji ciąży ze względu na zagrożenie zdrowia i życia ciężarnej. „Poruszamy się w obowiązującym prawie i te ramy są dla nas nieprzekraczalne” – powiedział PAP prof. Piotr Sieroszewski, prezes PTGiP, kierownik I Katedry Ginekologii i Położnictwa Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. 

Przerwanie ciąży w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia kobiety to, jak podkreślili specjaliści, procedura możliwa do przeprowadzenia w każdym oddziale położniczo-ginekologicznym, a każdy z nich ma obowiązek zapewnić „fachowe, godne i bezpieczne warunki do przeprowadzenia tej procedury” – czytamy w dokumencie PTGiP. Lekarze przywołali też stanowisko Komitetu Bioetyki PAN: lekarz ma obowiązek ratować życie i zdrowie ciężarnej, nawet kosztem śmierci płodu. 

Lekarze zwrócili uwagę, że decyzja o terminie zakończenia ciąży powinna zostać podjęta po wyczerpaniu możliwości terapeutycznych. Nie może to jednak prowadzić do zwiększenia niebezpieczeństwa utraty zdrowia lub życia przez ciężarną, czy przeciągania decyzji o aborcji. 

Towarzystwo ginekologów i położników odniosło się też do sytuacji, gdy pacjentka ma zaświadczenie od specjalisty, że ciąża stanowi zagrożenie dla jej życia lub zdrowia. Wskazaniem do aborcji może być zły stan zdrowia psychicznego. Psychiatrzy wystawiają zaświadczenia dotyczące takiej diagnozy m.in. pacjentkom z ciężkimi, śmiertelnymi wadami płodu. Ministerstwo Zdrowia i Rzecznik Praw Pacjenta w 2023 r. potwierdzili, że zagrożenie zdrowia psychicznego lub związane z tym zagrożenie życia może być przesłanką do przerwania ciąży. 

Jak wynika z relacji ze spotkania w MZ, lekarze z PTGiP stwierdzili podczas rozmowy, że czasem wiarygodność tych zaświadczeń może budzić obawy (co spotkało się ze sprzeciwem strony społecznej). W rekomendacjach napisali więc, że przy powstaniu uzasadnionych wątpliwości dotyczących zgodności takiego dokumentu z faktycznym stanem zdrowia pacjentki, może być konieczne przeprowadzenie konsultacji ze specjalistą. 

Swoje propozycje ginekolodzy i położnicy po raz pierwszy zaprezentowali pod koniec lutego. Wątpliwości do wcześniejszych wersji miał m.in. Rzecznik Praw Pacjenta. PTGiP poprawiło więc rekomendacje, m.in. wycofując się z propozycji, by w trudnych przypadkach możliwość i sposób terminacji omówić w ramach konsylium.

– To powszechnie stosowana w medycynie forma działania, kiedy w złożonym przypadku do podjęcia najlepszej dla pacjentki decyzji potrzebna jest wiedza różnych specjalistów. Ale po uwagach Rzecznika Praw Pacjenta, według którego to może ograniczać prawo pacjentki do świadczenia, zmieniliśmy ten zapis. Podkreślam jednak, że lekarzom nie można odmawiać możliwości konsultacji trudnego przypadku medycznego

– wyjaśnił prof. Sieroszewski. 

Rekomendacje Polskiego Towarzystwa Zdrowia Seksualnego i Reprodukcyjnego są, jak można przeczytać w dokumencie, adaptacją wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia z 2022 i 2023 r., poszerzoną o najnowsze przeglądy systematyczne i badania kliniczne i społeczne. Prace ginekologów, seksuologów i psychologów, z udziałem organizacji działających na rzecz praw kobiet trwały osiem miesięcy. 

– Tradycyjnie w Polsce pisane są głównie wytyczne kliniczne dotyczące określonych procedur medycznych. Stwierdziliśmy, że czas to zmienić i zaproponować również rekomendacje, które odnoszą się nie tylko do obecnej sytuacji prawnej, ale również wskazania, do jakiej jakości opieki powinniśmy dążyć, gwarantujących komfort i pełne bezpieczeństwo kobiet i osób w ciąży

– mówi dr n. med. Michalina Drejza, prezeska PTZSiR, wykładowczyni i rezydentka położnictwa i ginekologii w Szpitalu Uniwersyteckim w Cambridge, konsultantka i ekspertka WHO. 

W dokumencie znalazły się odniesienia do aborcji farmakologicznej i chirurgicznej. 

– W przypadku aborcji farmakologicznej do 12. tygodnia ciąży osoba w ciąży może samodzielnie przeprowadzić niektóre lub wszystkie elementy związane z procesem aborcji. W skład etapów aborcji przeprowadzonej samodzielnie (samoobsługi aborcyjnej) wchodzą: autokwalifikacja do aborcji, samodzielne podanie leków oraz ocena efektywności i skuteczności procesu. Zazwyczaj samoobsługa aborcyjna powinna obejmować interakcje z przeszkolonymi pracownikami ochrony zdrowia w społeczności lub w placówce opieki zdrowotnej, w tym w aptece

– napisano w rekomendacjach.

Ich autorzy podkreślili, że „aborcja przeprowadzona w domu jest równie bezpieczna, i efektywna jak ta z udziałem pracowników ochrony zdrowia”. 

W przypadku aborcji chirurgicznej PTZSiR zwróciło m.in. uwagę, że według światowych standardów, w żadnym przypadku nie jest rekomendowane wykonywanie aborcji chirurgicznej metodą łyżeczkowania jamy macicy przy użyciu łyżki położniczej. 

W aspektach prawnych towarzystwo zaleciło pełną dekryminalizację aborcji, czyli wykreślenie z kodeksu karnego odpowiedzialności karnej za przerwanie cudzej ciąży. W dokumencie znalazł się również postulat, by całkiem zrezygnować z przesłanek do aborcji.

– Zamiast tego rekomendujemy, aby aborcja była dostępna na wniosek kobiety, dziewczynki lub innej osoby w ciąży

– podkreślili eksperci PTZSiR. 

– Miałam przyjemność być współautorką światowych wytycznych WHO dotyczących aborcji i taki standard chciałabym wprowadzić również w Polsce. Zdaję sobie sprawę, że to ambitne wytyczne, zakładające wiele zmian w dotychczasowej praktyce klinicznej, co może budzić niechęć części środowiska lekarskiego, ale są kluczowe w poprawie jakości opieki zdrowotnej kobiet

– powiedziała dr Drejza. 

Podkreśliła, że po raz pierwszy tego typu wytyczne dla polskiej ochrony zdrowia powstały przy udziale strony społecznej.

– Rekomendacje kliniczne często powstają tylko w zamkniętym gronie ekspertów, nierzadko pomijając organizacje społeczne. My mamy nieco inne podejście, chcieliśmy wykorzystać wiedzę osób na co dzień pomagających w aborcjach czy osób z doświadczeniem aborcji. Do organizacji, z którymi pisaliśmy rekomendacje, takich jak Aborcja Bez Granic czy Kobiety w Sieci codziennie zgłasza się ponad 130 kobiet, podczas gdy lekarze w Polsce taką liczbę wykonują w ciągu roku. Ponadto organizacje takie jak Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny stale działają na rzecz zwiększania dostępu do aborcji w obecnym systemie ochrony zdrowia. Nie wyobrażaliśmy sobie tych wytycznych bez nich

– powiedziała. 

Prezes PTGiP prof. Piotr Sieroszewski powiedział jednak PAP, że jego stowarzyszenie jest przeciwne „tzw. samoobsłudze aborcyjnej proponowanej w wytycznych PTZSiR”.

– Dla nas to pomysł nieakceptowalny. Aborcja na wniosek kobiety powinna być poprzedzona konsultacją lekarską, by ocenić stan zdrowia pacjentki i lokalizację ciąży. Brak medycznej konsultacji przed zabiegiem niesie za sobą niebezpieczeństwo ciężkich powikłań, w szczególności krwotoków zagrażających życiu oraz zakażeń uogólnionych mogących w niekorzystnej sytuacji prowadzić do wstrząsu i śmierci kobiety. Ryzykiem obarczone są np. kobiety z dodatkowymi schorzeniami

– powiedział Sieroszewski.

Podkreślił, że nie przyjmuje z perspektywy medycznej argumentu, że aborcję można robić dowolnie, bez wsparcia wykwalifikowanego personelu medycznego, niekoniecznie lekarza, ale też położnej. 

– Niestety uważamy, że PTZSiR proponuje niebezpieczne rozwiązanie dla kobiet i dlatego o tym mówimy. Nie jesteśmy zwolennikami zakazu aborcji. Przeciwnie, uważamy, że polskie prawo aborcyjne jest wyjątkowo restrykcyjne i powinno zostać zliberalizowane. Ale należy zorganizować to tak, by zagwarantowana była zarówno podmiotowość pacjentki, jak i jej bezpieczeństwo” – powiedział. PTGiP jest też zdania, że prawnie należy też rozwiązać problem kobiet ciężarnych ze stwierdzoną nieodwracalną, ciężką wadą płodu, które wyrażają życzenie zakończenia ciąży. „Od wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku (uznał, że ta przesłanka do aborcji jest sprzeczna z konstytucją – przyp. PAP) kobiety te przechodzą niewyobrażalny stres, kończący się niejednokrotnie depresją, a ponadto większość kobiet planujących posiadanie dzieci mają obawy, że mogą zostać postawione w sytuacji bez wyjścia

– wyjaśnił prof. Sieroszowski. 

Dr Michalina Drejza nie zgodziła się z tą argumentacją.

– Wytyczne WHO od lat rekomendują samodzielną aborcję farmakologiczną jako metodę z wyboru w aborcji do 12. tygodnia ciąży. Jest ona nie tylko bezpieczniejsza niż łyżeczkowanie, które może się wiązać z powikłaniami, ale również prostsza i bardziej komfortowa dla osób się jej poddających, gdyż może być w sposób bezpieczny przeprowadzona w domu. To, że polscy ginekolodzy i ginekolożki nie ufają tej metodzie, nas nie dziwi – nie mają w niej doświadczenia w naszym systemie ochrony zdrowia, przez lata styczność personelu medycznego z osobami zażywającymi samodzielnie tabletki aborcyjne była znikoma

– wyjaśniła. 

Ministerstwo Zdrowia poinformowało PAP, że zamierza spotkać się osobno z PTGiP, by porozmawiać jeszcze o wytycznych.

– Cieszę się z tego zaproszenia. Jeśli ministerstwo będzie chciało, byśmy opracowali dokładniejszy dokument, to przygotujemy takie wytyczne

– zapowiedział prof. Sieroszewski. 

Nie będą to jednak rekomendacje resortu zdrowia.

– Wytyczne opracowywane i publikowane przez medyczne towarzystwa naukowe stanowią wskazówki dla lekarzy. Nie są one wytycznymi Ministerstwa Zdrowia

– przekazało PAP biuro prasowe MZ. 

Kolejne spotkanie zespołu zaplanowane jest na kwiecień lub początek maja.

Aborcja w Polsce i na świecie

W Polsce aborcja możliwa jest jedynie w dwóch przypadkach – gdy ciąża jest następstwem czynu zabronionego lub w razie zagrożenia życia lub zdrowia kobiety. Przepisy te są jednymi z bardziej restrykcyjnych wśród państw UE, gdzie od Polski bardziej konserwatywna jest jedynie Malta.

Według Center for Reproductive Rights (CRR), organizacji zajmującej się prawami człowieka, „w ciągu ostatnich 30 lat ponad 60 krajów i terytoriów zliberalizowało swoje przepisy dotyczące aborcji”. Jak zauważa CRR, tylko cztery państwa zaostrzyły przepisy – są to Stany Zjednoczone, Salwador, Nikaragua i Polska. 

W świetle obecnych przepisów aborcja w Polsce legalna jest w dwóch przypadkach – ciąży będącej następstwem czynu zabronionego (czyli gwałtu lub kazirodztwa) oraz w wypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety. Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. W 2020 roku Trybunał Konstytucyjny uznał tę przesłankę za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju. Przepis ten utracił moc wraz z publikacją orzeczenia TK w styczniu 2021 r. 

Na tle państw Unii Europejskiej polskie prawodawstwo dotyczące aborcji wypada restrykcyjnie. Bardziej konserwatywne podejście ma jedynie Malta, gdzie świadczenie zakończenia ciąży możliwe jest jedynie, gdy ciąża zagraża życiu kobiety. Większość z unijnych państw dopuszcza aborcję z ograniczeniem wynikającym z tygodnia trwania ciąży. Najczęściej termin ten waha się miedzy 12. a 24. tygodniem. 

Niektóre państwa wprowadzają konieczność przeprowadzenia „doradczej” rozmowy z kobietą na temat zakończenia ciąży lub odczekaniem przez pacjentkę kilku dni od uzyskania zaświadczenia od lekarza zezwalającego na aborcję. Wśród takich państw są Włochy, gdzie aborcja jest legalna, a jej zasady reguluje ustawa z 1978 roku. Na jej mocy kobieta może zwrócić się o przerwanie ciąży do jej 90. dnia z powodów zdrowotnych, ekonomicznych, społecznych bądź rodzinnych. Ustawa opisuje po kolei wszystkie wymagane procedury w przypadku zwrócenia się o usunięcie ciąży. Otwiera je wizyta u lekarza, na przykład rodzinnego lub w poradni rodzinnej, w celu przeanalizowania innych możliwych rozwiązań oraz przedstawienia ofert pomocy. Następnie kobieta po otrzymaniu odpowiedniego zaświadczenia, gdy sytuacja nie wymaga pilnych działań i nie minęło 90 dni, ma siedem dni na refleksję. 

Natomiast CRR zauważa, że zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) poradnictwo przed aborcją nigdy nie powinno być wymogiem prawnym, a przekazywanie informacji na jej temat powinno zawsze być bezstronne, niedyrektywne i zgodne aktualną wiedzą medyczną. 

Patrząc na najbliższych sąsiadów Polski – Słowację i Czechy – od 1986 roku aborcja na życzenie jest w nich legalna do 12. tygodnia ciąży. W przypadku zagrożenia życia i zdrowia kobiety lub wad płodu – do 24. tygodnia lub w szczególnych przypadkach nawet później. Aborcja z powodów medycznych jest wykonywana w ramach ubezpieczenia społecznego, a zabieg na życzenie kosztuje równowartość tysiąca złotych lub więcej. Na Słowacji pomiędzy złożeniem wniosku o aborcję na życzenie a jej dokonaniem musi upłynąć co najmniej 48 godzin, w trakcie których kobieta informowana jest na temat zabiegu i związanych z nim zagrożeniach. W obu krajach w ostatniej dekadzie liczba wykonywanych aborcji raczej spadała. W 2022 r. na Słowacji wykonano 5,9 tys. zabiegów, a w Czechach – 16,4 tys. 

W Hiszpanii od lutego 2023 roku obowiązują przepisy dopuszczające dobrowolną możliwość przerwania ciąży do 14. tygodnia, a do 22. tygodnia w wypadkach patologicznych – kiedy ciąża jest wynikiem gwałtu bądź zagraża życiu matki lub płodu. Zagrożenie życia nie jest jedynie zdefiniowane jako „fizyczne”, ale też jako „psychiczne”. W 2023 roku zrezygnowano z obowiązku trzech dni refleksji dla kobiety przed przeprowadzeniem aborcji i udzielenia jej informacji na temat macierzyństwa, choć jest to możliwe na życzenie kobiety. 

4 marca 2024 r. Francja zadecydowała o wpisaniu do konstytucji prawa do aborcji, stając się pierwszym krajem, który wprowadził taki zapis do ustawy zasadniczej. Podczas debaty obu izb francuskiego parlamentu, przewodnicząca Zgromadzenia Narodowego (izby niższej) Yael-Braun Pivet powiedziała: „Kobietom Francji mówimy, że nigdy się nie cofniemy. Kobietom świata mówimy, że będziemy je wspierać”. 

Inicjatywa dotycząca zagwarantowania takiego prawa w ustawie zasadniczej była reakcją na postanowienie amerykańskiego Sądu Najwyższego z czerwca 2022 roku, które odebrało kobietom federalne gwarancje prawa do aborcji, które – jak pisze AFP – zaszokowało francuski parlament i opinię publiczną. 

Chodzi o orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie Roe przeciw Wade (Roe vs. Wade), które gwarantowało konstytucyjne uprawnienia do aborcji. Obowiązywało ono od 1973 roku do 2022 roku, gdy Sąd Najwyższy je uchylił. Odtąd o dopuszczalności aborcji decydują samodzielnie poszczególne stany i od 2022 r. 21 stanów zabroniło aborcji bądź skróciło termin, w którym jest ona dopuszczalna. Do najbardziej restrykcyjnych należą: Teksas, Idaho i Dakota Północna, egzekwujące niemal całkowity zakaz aborcji, z wyjątkami dotyczącymi na ogół gwałtu, kazirodztwa lub zagrożenia dla życia matki. 

Zmiany w prawie aborcyjnym widoczne są w państwach Ameryki Łacińskiej. W 2023 roku Sąd Najwyższy w Meksyku orzekł, że karanie za przerywanie ciąży jest niezgodne z konstytucją, czym zdekryminalizował przerywanie ciąży we wszystkich 31 stanach. Sąd Najwyższy wskazał, że taki system prawny narusza prawa człowieka, prawa kobiet i osób zdolnych do zajścia w ciążę. Wyrok ten zapadł dwa lata po tym, jak sąd przychylił się do sprzeciwu wobec prawa obowiązującego w położonym na północy kraju stanie Coahuila. Orzekł on wtedy, że sankcje karne za przerywanie ciąży są niezgodne z konstytucją. Od tamtego czasu rządy poszczególnych meksykańskich stanów powoli łagodziły przepisy karne w tym zakresie. 

Jak zauważa CRR, aborcja na żądanie w regionie dostępna jest w m.in. w Argentynie, Urugwaju, Kolumbii oraz na Kubie. Niektóre państwa wprowadzają dostęp do świadczenia zakończenia ciąży w przypadku zagrożenia życia matki, wady płodu lub/i gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa (np. gwałtu). 

Kwestia prawa kobiety do aborcji w ostatnich latach pojawiała się w Parlamencie Europejskim. Choć rezolucje PE nie są dokumentami prawnie wiążącymi, mają charakter stanowiska UE w sprawach ważnych dla Unii bądź państw członkowskich. 

W 2021 r. PE przegłosował rezolucję dotyczącą zdrowia i praw seksualnych i reprodukcyjnych w państwach członkowskich UE. Rezolucja powstała na bazie raportu o tej samej tematyce przygotowanego przez Komisję Praw Kobiet i Równouprawnienia PE. 

W rezolucji przypomniano, że prawa i zdrowie reprodukcyjne i seksualne to prawa człowieka, które muszą być chronione przez państwa członkowskie UE, zgodnie z międzynarodowymi standardami. Dokument m.in. „wzywa państwa członkowskie do zapewnienia powszechnego dostępu do bezpiecznej i legalnej aborcji oraz poszanowania prawa do wolności, prywatności i najlepszej dostępnej opieki zdrowotnej”. Ponadto, PE wezwał do depenalizacji aborcji oraz do usuwania i zwalczania przeszkód w legalnej aborcji. 

Po uchyleniu orzeczenia Sądu Najwyższego USA w sprawie Roe vs. Wade Parlament Europejski w rezolucji potępił tę decyzję oraz zaapelował o wpisanie prawa do aborcji do Karty praw podstawowych UE poprzez dodanie do Karty art. 7a brzmiącego: „Każdy ma prawo do bezpiecznej i legalnej aborcji”. Europarlament ponownie wezwał państwa członkowskie do „dekryminalizacji aborcji oraz do usunięcia i zwalczania przeszkód na drodze do bezpiecznej i legalnej aborcji oraz dostępu do opieki zdrowotnej i usług w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego” oraz do „zagwarantowania dostępu do bezpiecznych, legalnych i bezpłatnych usług aborcyjnych, usług i świadczeń opieki zdrowotnej w okresie prenatalnym i położniczym, dobrowolnego planowania rodziny, antykoncepcji, usług przyjaznych młodzieży, a także do zapobiegania HIV, leczenia, opieki i wsparcie, bez dyskryminacji”. 

Kwestia aborcji znalazła również swoje miejsce w rezolucji Parlamentu Europejskiego z 22 listopada 2023 r. w sprawie propozycji dotyczących zmiany unijnych traktatów. Zaproponowano w niej wprowadzenie zmian do art. 3 Karty praw podstawowych UE. Artykuł miałby nazywać się „Prawo człowieka do integralności i autonomii cielesnej”. W rezolucji zaproponowano dodanie do tego artykułu punktu 2a mówiącego, że „każdy ma prawo do autonomii cielesnej, do swobodnego, świadomego, pełnego i powszechnego dostępu do zdrowia i praw seksualnych i reprodukcyjnych oraz do wszystkich związanych z tym usług opieki zdrowotnej bez dyskryminacji, w tym do dostępu do bezpiecznej i legalnej aborcji”. 

Karta praw podstawowych określa podstawowe prawa, których zarówno Unia Europejska, jak i państwa członkowskie muszą przestrzegać przy wdrażaniu prawa UE. Jest to prawnie wiążący instrument przyjęty w celu wyraźnego uznania i podkreślenia roli praw podstawowych w porządku prawnym Unii.

Dalsza część tekstu pod grafikami

Dostęp do aborcji jest w Polsce kwestią sporną od ponad wieku

Prawo aborcyjne w Polsce przez lata było zmieniane. Władze liberalizowały je bądź zaostrzały. Obecnie przesłanki pozwalające na terminację ciąży określa ustawa z 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku powołano Komisję Kodyfikacyjną, której zadaniem było przygotowanie kodeksu karnego – w tym uregulowanie przepisów dotyczących przerywania ciąży. 

W przyjętym w 1932 roku kodeksie karnym wprowadzono karalność aborcji – zarówno wobec matki, jak i osoby wykonującej zabieg. Jednak w art. 233 znalazły się dwa wyjątki od tej karalności – aborcja była dozwolona, jeśli wynikała ze względu na zdrowie kobiety ciężarnej lub była wynikiem gwałtu, kazirodztwa bądź współżycia z nieletnią poniżej 15 lat. 

Kodeks wprowadził wymóg, by zabieg ten był wykonywany przez lekarza, ale nie określono stopnia zaawansowania ciąży, do jakiego można było wykonywać aborcję, ani trybu stwierdzania zaistniałych przesłanek. Przepisy te doprecyzowało rozporządzenie prezydenta RP z 25 września 1932 r. o wykonywaniu praktyki lekarskiej. W rozporządzeniu stwierdzono, że lekarz może dokonać zabiegu aborcji z uwagi na zdrowie kobiety, po wcześniejszym złożeniu mu zaświadczenia dwóch lekarzy stwierdzających taką okoliczność. Natomiast przesłanka wynikająca z czynu niedozwolonego – gwałtu, kazirodztwa bądź współżycia z nieletnią poniżej 15 lat – musiała być potwierdzona uprzednim złożeniem zaświadczenia przez prokuratora, w którym potwierdzał zaistniałą przesłankę. 

W czasie II wojny światowej wciąż obowiązywał zakaz przeprowadzania aborcji „na żądanie”. Jednak ze względu na politykę antynaturalistyczną niemieckich okupantów praktyka przerywania ciąży pozostawała powszechnie tolerowana. 

Po zakończeniu II wojny światowej aborcja została uregulowana ustawą z 27 kwietnia 1956 r. o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. W preambule do ustawy wskazano, że jej celem jest ochrona zdrowia kobiety przed „ujemnymi skutkami zabiegów przerwania ciąży, dokonywanych w nieodpowiednich warunkach lub przez osoby nie będące lekarzami”. 

Ustawa umożliwiła lekarzowi wykonanie aborcji w trzech przypadkach: gdy za przerwaniem ciąży przemawiały wskazania lekarskie dotyczące zdrowia płodu lub kobiety ciężarnej (to tzw. przesłanka medyczna), gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa (przesłanka kryminologiczna) lub ze względu na trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej (przesłanka społeczna). Co ważne, ustawa zniosła karalność przeprowadzenia aborcji przez kobietę na sobie. 

Wskazania lekarskie lub trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej, przemawiające za przerwaniem ciąży, stwierdzało orzeczenie lekarskie. Istnienie uzasadnionego podejrzenia, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa – zaświadczenie wydane przez prokuratora. Zabiegu przerwania ciąży u osoby nieletniej można było dokonać tylko za zgodą jej rodziców, opiekuna albo władzy opiekuńczej. 

Zgodnie z ustawą zabronione było zmuszanie kobiety do poddania się zabiegowi przerwania ciąży oraz dokonywanie zabiegu przerwania ciąży za zgodą kobiety oraz udzielanie jej pomocy wbrew przepisom ustawy. 

Dokładne procedury, w tym szczegółowe określenie ścieżki kwalifikującej kobietę do przerwania ciąży ze względu na przesłankę społeczną, przedstawione zostały w rozporządzeniu ministra zdrowia z 11 maja 1956 r. w sprawie przerywania ciąży, które następnie zostało zastąpione rozporządzeniem z 19 grudnia 1959 r. 

7 stycznia 1993 r. większością 42 głosów Sejm przyjął pierwszą po przełomie politycznym z 1989 r. ustawę dotyczącą aborcji, którą zatytułowano „o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunków dopuszczalności przerywania ciąży”. Według jej autorów przepisy dopuszczające aborcję wyłącznie w trzech przypadkach miały być kompromisem między środowiskami prawicowymi a lewicowymi. 

Zgodnie z jej pierwotnymi przepisami, aborcji można dokonywać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, a więc gwałtu lub kazirodztwa. 

W pierwszych dwóch przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego – jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni. 

W 1996 roku Sejm uchwalił nowelizację tej ustawy zaproponowaną przez Unię Pracy (UP). Zmiany wprowadzały m.in. możliwość przerwania ciąży z powodu ciężkich warunków życiowych lub trudnej sytuacji osobistej kobiety. 

Propozycja, którą niemal w całości poparły kluby SLD i UP oraz Parlamentarny Klub Nowej Demokracji (PKND) i Polska Partia Socjalistyczna (PPS) spotkała się z protestami. Do ówczesnego marszałka Sejmu Józefa Zycha wpłynęło ponad milion skarg od obywateli. Przed Sejmem odbywały się manifestacje, organizowano też spotkania modlitewne. Ostatecznie 20 listopada prezydent Aleksander Kwaśniewski podpisał znowelizowaną ustawę. 

Przesłanka pozwalająca na przerwanie ciąży ze względu na trudną sytuację kobiety obowiązywała przez rok, do momentu, kiedy Trybunał Konstytucyjny 18 grudnia 1997 r. stwierdził jej niezgodność z ustawą zasadniczą, uchwaloną 2 kwietnia 1997 r. 

Trybunał zarzucił znowelizowanej ustawie m.in. brak sprecyzowanych przesłanek dopuszczających przerywanie ciąży ze względu na trudną sytuację kobiety. Mogłoby więc to, zdaniem składu orzekającego, prowadzić do aborcji „niemal na życzenie”. Oceniono też, że ochrona życia powinna dotyczyć również człowieka jeszcze nienarodzonego. 

W ciągu 25 lat wielokrotnie próbowano zmieniać zapisy ustawy. Proponowano zarówno zniesienie istniejących ograniczeń w dopuszczalności przerywania ciąży, jak i zlikwidowanie obowiązujących wyjątków od zakazu. 

We wrześniu 2016 roku Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu projekt „Ratujmy Kobiety” – liberalizujący przepisy aborcyjne, a skierował do dalszych prac projekt komitetu „Stop aborcji” – zaostrzający prawo. Wywołało to burzliwe reakcje, m.in. tzw. czarny protest na ulicach miast przeciwko proponowanym zmianom. Ostatecznie Sejm odrzucił projekt. 

Do znaczących zmian doszło w 2020 roku, kiedy 22 października Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie pod przewodnictwem prezes Julii Przyłębskiej orzekł, że przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Dwóch sędziów – Leon Kieres i Piotr Pszczółkowski – zgłosiło zdania odrębne. 

Wniosek grupy posłów dotyczący tej kwestii po raz pierwszy trafił do TK trzy lata wcześniej. Ze względu na zakończenie kadencji parlamentu uległ on jednak dyskontynuacji. Po raz kolejny wniosek trafił do TK w 2019 r. – złożyła go grupa 119 posłów PiS, PSL-Kukiz’15 oraz Konfederacji. 

Wyrok TK wywołał falę protestów w całej Polsce, które zgromadziły tysiące demonstrantów. W największej manifestacji, w tak zwanym Wielkim Marszu na Warszawę, który odbył się 30 października, wzięło udział około 100 tysięcy osób. 

30 października 2020 r. prezydent Andrzej Duda złożył w Sejmie swój projekt noweli ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Przewidywał on wprowadzenie przesłanki dopuszczającej aborcję w przypadku wystąpienia tzw. wad letalnych, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne. Do końca kadencji Sejmu w 2023 roku projekt ten jednak nie trafił do pierwszego czytania. 

Rok po wyroku TK w sprawie aborcji zarejestrowany został Komitet ustawy obywatelskiej „Legalna aborcja. Bez kompromisów”. W jego skład weszły organizacje i ruchy kobiece m.in. Strajk Kobiet, Aborcyjny Dream Team, Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom oraz ówczesne posłanki Lewicy i przedstawicielki partii Zieloni. 

Ich projekt zakładał m.in. prawo do bezpiecznego przerywania ciąży do 12. tygodnia, a w szczególnych przypadkach także po 12. tygodniu, wprowadzenie dla podmiotów leczniczych jednolitej procedury postępowania z osobą, która chce wcześniej zakończyć ciążę, dodatkowe regulacje w zakresie klauzuli sumienia, depenalizację aborcji oraz rozszerzenie programu badań prenatalnych, na badanie białka PAPP-a (pozwala na określenie ryzyka wystąpienia wad chromosomowych płodu). 

Sejm odrzucił projekt podczas pierwszego czytania, które odbyło się 23 czerwca 2022 r. Za odrzuceniem projektu głosowało 265 posłów, m.in. z PiS, Konfederacji, prawie całego klubu Koalicji Polskiej – PSL, a także posłanka KO Joanna Fabisiak (Paweł Poncyljusz i Paweł Kowal nie wzięli udziału w głosowaniu) oraz posłowie: Wojciech Maksymowicz i Paweł Zalewski z Polski 2050. 

Polacy, podobnie jak klasa polityczna, są podzieleni, jeśli chodzi o przesłanki pozwalające na dokonanie terminacji ciąży. W lutym 2024 r. CBOS zapytało Polaków o przypadki, w których przerywanie ciąży powinno być dopuszczalne przez prawo. 

92 proc. badanych uważa, że aborcja powinna być legalna, jeśli zagrożone jest życie matki i jedynie 6 proc. ma zdanie przeciwne. 87 proc. popiera legalne przerwanie ciąży w sytuacji, kiedy ciąża jest wynikiem gwałtu, kazirodztwa, a przeciwników takiego rozwiązania jest 7 proc. Również 87 proc. zgadza się ze stwierdzeniem, że przerywanie ciąży powinno być dopuszczalne przez prawo, gdy zagrożone jest zdrowie matki, jednak w tym przypadku odmienne zdanie ma 9 proc. badanych. Więcej zwolenników niż przeciwników ma także prawo do terminacji ciąży, gdy wiadomo, że dziecko urodzi się upośledzone. 68 proc. Polaków popiera takie rozwiązanie. Przeciwnicy aborcji również w tym przypadku stanowią mniejszość (19 proc.). 

Pozostałe okoliczności są przesłanką do aborcji zdaniem mniejszości badanych. Co trzecia osoba (29 proc.) chciałaby, aby przerwanie ciąży było dopuszczalne przez prawo, gdy kobieta jest w ciężkiej sytuacji materialnej lub osobistej oraz gdy po prostu nie chce mieć dziecka.

Exit mobile version