Jestem polonofilem i mam świadomość swojej unikalności. To skutek moich genów, a także wychowania w komunie, która wbrew głupotom, wygłaszanym przez rozmaitych oszołomów, kształciła lepiej i to znacznie, jak współcześni marksiści panoszący się w polskiej edukacji. Z tej też racji jestem, to naturalne, germanofobem. Także z racji genów, rodzinnej tradycji oraz edukacji, podczas której jako 10 latek zostałem „zmuszony” do oglądnięcia genialnego filmu Wajdy – „Kanał”. Filmu, w którym w jednej z ostatnich scen Niemiec w wyglancowanych czarnych oficerkach, skontrastowanych z twarzami wychodzących z kanałów powstańców, upapranych kanałowym błotem, uprzejmym gestem zaprasza ich pod mur, pod którym czekają inni powstańcy na serię z karabinu maszynowego. Obraz ten, jak szczepionka, wryty w pamięć, do końca życie projektować mi się będzie na wszystko co niemieckie.
Całkiem zatem zrozumiałe jest, że nie ma we mnie potencjału zachwycania się czymkolwiek co jest niemieckie, za wyjątkiem techniki bunkrowej, jako aspektu niemieckiej durnoty. Jałowej, nie dającej militarnie niczego, głupoty. A MRU jako pomnik tej głupoty cenię niezwykle.
Od tępego w swoim intelektualnym wymiarze niemieckiego bunkrowego samozachwytu nad sobą i swoją wyższością, całkiem niedaleko od okopów jakie niemiecka pycha i skłonność do sakralizowania wojennego złodziejstwa kopie w kwestii reparacji i oddania tego co w Polsce zrabowali. Retoryka narzucana przez niemiecką dyplomację i służąca jej medialna narracja w ostatecznym rozrachunku nie służą Niemcom. Grożą natomiast zyskaniem łatki narodu złodziei. I całe lata ciężkiej pracy nad udowadnianiem, że przeklęty Austriak Hitler napadł na Niemcy i wbrew Niemcom narzucił im nazizm, pójdą, kolokwialnie rzecz ujmując, walić się.
Nie będę jako przedstawiciel narodu podludzi proponować Niemcom panom świata rozwiązań mogących uratować im dobre imię i twarz kulturtegerów. Wydaje się mi jednak, że z wielką korzyścią byłoby wszcząć pozorowane rozmowy nad ewentualnymi reparacjami dla Polski w duchu podobnym jak oferta z Patriotami. Że niby dajemy, ale tylko obiecujemy, wiedząc, że techniczne szczegóły, które można mnożyć w nieskończoność, pozwolą na wieloletnią debatę. Komisje, zespoły parlamentarne, fundacje itd. latami zajmowały by się inwentaryzacją, weryfikacją, uzgadnianiem procedur i nikt nie miałby powodu oskarżać Niemców o brak dobrej woli w zadość uczynieniu.
Jestem jednak przekonany, że niemiecka pycha weźmie górę. Będą pogłębiać okopy, rozstawiać zasieki i w betonowych bunkrach pychy montować swoje giwery. Mają bowiem przekonanie, że uda im się zniszczyć polskich patriotów swoją V kolumną, w którą przecież zainwestowali grube miliony marek i euro. Nie po to w Polsce od lat nieprzerwanie działają postnazistowskie siatki agenturalne, działające teraz w ramach struktur NATO, nie po to Stasi instalowała swoją agenturę wpływu, nie po to niemieckie rządowe fundacje od lat robią Polakom wodę z mózgu, aby z Polską siadać do negocjacji w sprawie reparacji. Niemiecka wiara w wuderwaffe nigdy nie umarła i ma się całkiem dobrze.