Partia Olafa Scholza na trzecim miejscu w sondażach. Tak źle nie było w historii RFN

Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK

Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK

W najnowszych sondażach partia SPD zajmuje dopiero trzecie miejsce, za CDU/CSU i Zielonymi. Fakt, że partia kanclerza plasuje się na trzecim miejscu w sondażach nie zdarzył się jeszcze w historii RFN. Ale słabość SPD nie jest raczej problemem w partii – ma to związek z Olafem Scholzem – pisze dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Socjaldemokraci zwracają uwagę, że partia już rok temu była na trzecim miejscu z wynikiem zaledwie 15 procent. „SPD nie była jednak wtedy partią kanclerską” – pisze FAZ.

„Ale słabość SPD nie jest raczej problemem w partii. Przecież wybory do kolejnego Bundestagu są jeszcze odległe” – zauważa gazeta, a „wraz z napadem Rosji na Ukrainę wysunęły się na pierwszy plan inne sprawy”.

„To, że SPD do tej pory zachowuje się (…) z wyraźnym spokojem, ma również związek z faktem, że Scholz utrzymuje ścisły kontakt z kierownictwem partii. Sam Klingbeil (współprzewodniczący SPD) powiedział niedawno w wywiadzie dla FAZ, że jest +w bliskim kontakcie z kanclerzem+. Scholz podobno kilka razy w tygodniu rozmawia przez telefon z Klingbeilem i współprzewodniczącą (SPD) Saskią Esken (…)”.

Scholz „ma podobny stosunek do Rolfa Muetzenicha, przewodniczącego grupy parlamentarnej SPD w Bundestagu. Ich relacje opisywane są jako bliskie i pełne zaufania. Nie jest to oczywiste, ponieważ Muetzenich nie ukrywa, że nowy kierunek zmian (Zeitenwende), który został narzucony jego partii przez okoliczności, jest sprzeczny z jego pacyfistycznym sercem”. Jednak „mimo wszystkich różnic, Muetzenich ściśle podąża za Scholzem” – zauważa FAZ.

Scholz „poświęca wiele czasu na ciche przywództwo poprzez pełne zaufania rozmowy. Robi to z kierownictwem partii i ugrupowań parlamentarnych, a jeszcze bardziej kultywuje kooperacyjny styl przywództwa w przypadku koalicji (SPD rządzi w koalicji z Zielonymi i FDP – PAP). Tak zwane wstępne posiedzenia gabinetu, na których członkowie rządu federalnego otwarcie omawiają wszystkie nierozstrzygnięte kwestie bez porządku obrad, trwają zwykle do dwóch godzin. Podobno czasem dochodzi do ostrych kłótni” – pisze gazeta.

„Do względnej słabości partii przyczynia się niska pozycja niektórych ministrów w oczach społeczeństwa. Duże poparcie stracił na przykład sławny niegdyś minister zdrowia Karl Lauterbach. (…) Scholz nie chciał, by Lauterbach został ministrem, ale nie ma powodu, by go zdymisjonować”.

Inaczej jest z minister obrony Christine Lambrecht, która „jest szczególnie niepopularna, zarówno wśród polityków SPD zajmujących się bezpieczeństwem, jak i wśród ogółu społeczeństwa. Scholz ceni ją jako socjaldemokratkę potrafiącą wykazać się twardością, (…) Kanclerz był i chyba nadal jest przekonany, że (Lambrecht) dorośnie do swojego urzędu, mimo że kilkakrotnie interweniował w sprawach obronnych (…). Ale jeśli chodzi o przetasowania w gabinecie, Scholz jest podobny do swojej poprzedniczki: nie myśli o tym zbyt wiele, chyba że jest to absolutnie konieczne”.

Scholz jest w czołówce rankingów popularności wśród Niemców, „ale wyraźnie za ministrami Zielonych Robertem Habeckiem i Annaleną Baerbock. SPD widzi przyczynę tego stanu rzeczy w sposobie komunikowania się kanclerza”.

„Fakt, że Scholz tak często odmawia rywalizacji o uwagę sprawia, że wielu jest niezadowolonych. (…) Jego apodyktyczna, przesycona sukcesami +komunikacja pewności+, jak nazywa ją politolog Wolfgang Schroeder, jest postrzegana jako problematyczna także przez wielu w SPD i poza nią. Scholz komunikuje się zgodnie z mottem: to co robi rząd jest słuszne, bo inaczej byśmy tego nie robili” – zauważa „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Exit mobile version