Płaskoziemcy atakują
Istnieje pewien, trudny zresztą do zdefiniowania, poziom intelektualny debaty, po przekroczeniu którego nonsensem byłoby nadal ją prowadzić na gruncie rozumu. Bywa bowiem tak, że rozmówca demonstruje w sposób jawny i oczywisty kompletny brak racjonalizmu, a argumenty jakich używa nie mają cienia faktów. Są czystym wymysłem.
Wtedy trzeba dokonać redefiniowania celu rozmowy. Fakty w niej przestają mieć znaczenie a treścią są jedynie emocje. Treścią i celem. Przecież Donald Tusk bełkocący, bo tak w sensie racjonalnym należy określić treść jego przemówień, że chleb pod koniec roku zdrożeje do 30 zł, wie doskonale, że to cyniczny zabieg erystyczny, mający oddziaływać nie na rozum, ale na emocje. Plecie głupstwa w celu jątrzenia. Straszy wyborców, nie aby było lepiej, ale aby zyskać „miłość” elektoratu, a precyzyjniej „nienawiść do PiS’u”. Rzecz jasna część wielbicieli tego brukselskiego szatniarza, ma rozum i wie, że to lipa, ale tak bez tego nienawidzą PiS. W nienawiści do PiS’u nie dostrzegają działania agenturalnego. Bo to co robi Donald Tusk nie służy naprawie, ale podziałowi społeczeństwa w oparciu o sztucznie i na „grubo” wywołane emocje. Sączenie jadu, niszczenie merytorycznej debaty, wprowadzanie w sejmie obyczaju chlewu, jest znanym sposobem niszczenia państwa. I żaden patriota tego nie robi. To rola wroga, z której Donald Tusk znakomicie się wywiązuje.
Wobec takiej pseudointelektualnej młócki, nonsensem jest podejmowanie merytorycznego z nim i jego zwolennikami dialogu. To trud podobny to trudu tłumaczenia ludziom wierzącym w płaskość Ziemi, że jest kulista. Jedyną metodą rozmowy z płaskoziemcami nie jest wyjaśnianie im praw fizyki, ale ośmieszanie ich. Oni i tak zostaną przy swojej wierze. Nadal będą wierzyć, że Donald Tusk, jest patriotą, mimo braku jakiejkolwiek przesłanki na to wskazującej. Będą nadal widzieć w nim nie tyle nieudacznika, służalca, człowieka owładniętego kompleksami, ale demiurga. Wiara bowiem czyni cuda i z ludzi pozornie inteligentnych robi kompletnych idiotów. Przestaje u nich działać rozum i jak u psa Pavlowa, zastępuje go odruch, emocja, automatyzm.
Syndrom zablokowania rozumu u zwolenników Tuska mnie początkowo szokował i dziwił. Nie bardzo rozumiałem owe intelektualne slalomy mające moich rozmówców przekonać, że Tusk ma rację. Jak za każdym razem z rękawa wyjmowali argumenty cienkie jak przysłowiowy barszcz, aby samemu utwierdzić się w tym, że nie są durniami. A każdy argument odwołujący się do ich rozumu, z uporem maniaka ignorowali. Sprawiali wrażenie, braku rozumu własnego. Dlatego w pewnym momencie uznałem, że mam do czynienia z odmianą fanatyzmu politycznego, jakimś zaczadzeniem, nadużyciem farmaceutyków. Zamiast rozumu działa u nich odruch, gotowy cytat, jakaś obrobiona w partyjnej centrali formułka i wszelka obca myśl się tam nie wciśnie. W efekcie straciłem kilkunastu znajomych.
Zapewne i Państwo macie podobne dylematy. Może nawet macie podejrzenia, że tuskowa płaskość Ziemi, ma szanse na zaistnienie. Mam dla Was radę. Do końca roku nie tak wiele znowu czasu. Napiszcie gdzieś w domu na ścianie grubym flamastrem 30zł. Nic więcej i czekajcie. Jak 31 grudnia chleb w Polsce będzie kosztować 30 zł, to najlepszy dowód, że Ziemia jest płaska, a Donald Tusk jest patriotą. Taki dowód nie wprost.