W zeszłym tygodniu recenzowaliśmy raport o stanie województwa, prezentowany podczas sesji sejmiku, nie szczędząc słów krytyki. Zadowolona z siebie władza regionalna każdą krytykę traktuje jako hejt i pisowski trolling. Tymczasem recenzentem strategii rozwoju Lubuskiego jest też rząd, który, jakby na to nie patrzeć, jest głównym rozgrywającym w sterowaniu rozwojem kraju.
I właśnie w minionym tygodniu premier Mateusz Morawiecki odwiedził Gdańsk w związku z rozwojem portu gdańskiego, który w planach na powrócić na pozycję lidera portowego na Bałtyku. Trwa wojna o Westerplatte, przypominająca co nieco tę z 1939 roku. Niebawem zacznie się przekopywanie Mierzei Wiślanej. To widome znaki wagi ujścia Wisły dla rozwoju Polski. W ślad za tą wagą do Gdańska trafi rządowa kasa, 3mld.
Dzień po wizycie w Gdańsku, premier wizytował Szczecin, a zatem ujście Odry. Tam doceniając wkład Uniwersytetu Medycznego w rozwój polskiej nauki medycznej zadeklarował 590 mln złotych na stworzenie ponadregionalnego centrum medycznego, promieniującego, a jakże, na cywilizacyjnie cofające się w tym regionie Niemcy.
Po Szczecinie kolejnego dnia skok na południe. Ale niestety ponad Lubuskiem, bo do Lubina i Głogowa. Czyli KGHM. I jak łatwo można przewidzieć, że skoro było o miedzi, to było również o Miedzi Cooper. I to może w tamtych dniach zadecydowało się, to, czy wydobycie miedzi ruszy naszym województwie. Decyzja jeśli została powzięta, to bez udziału lubuskiej regionalnej władzy samorządowej. Władzy która nie rozumie, że wyjazdy do Chin, jakże inspirujące, mają na rzeczywistość lubuską znacznie mniejszy wpływ, jak wyjazdy do Warszawy.
Ja pisząc te słowa chciałbym czytających zachęcić do odpowiedzi na proste pytanie. Gdyby premier Morawiecki odwiedził Lubuskie, to z jakimi poważnymi przedsiębiorcami i naukowcami mógłby się spotkać, aby przekazać im kasę na rozwój regionu? Jaką gospodarczą branżę lub naukową dziedziną, wsparłby rządowym finansowym zasilaniem, aby nie uznać, że to środki wyrzucone w błoto? Jakie z nich mają za sobą jakiś poważny sukces, który można zdyskontować i wpleść w rozwój kraju? Przyznam się, że ja nie wiem.
fot. Pixabay / qimono