Do 1,4 tys. testów na koronawirusa dziennie może wykonywać urządzenie, które rozpoczęło pracę w Szpitalu Uniwersyteckim (SU) w Krakowie. Warta miliony złotych aparatura przyspieszy tempo badań próbek napływających z całego województwa małopolskiego.
Nad szybkim testem przesiewowym na koronawirusa pracuje także grupa naukowców z Instytutu Biotechnologii i Medycyny Molekularnej w Gdańsku i z firmy SensDx. Według kierownika zespołu test może być kilka razy tańszy, niż te wykonywane obecnie.
Agencja Rozwoju Przemysłu kupiła 300 tysięcy testów genetycznych wykrywających koronawirusa – powiedział w czwartek PAP wiceprezes ARP Paweł Kolczyński. Dodał, że koszt zakupu to ok. 6 mln euro. Pierwsza partia 150 tys. testów przyleciała na lotnisko Chopina z Seulu w czwartek.
Pierwszy proces testowania próbek za pomocą urządzenia Cobas 6800 firmy Roche zakończył się sukcesem. To zasługa – podkreślił dyrektor – laboratorium mikrobiologicznego i diagnostycznego.
Aparatura może dziennie wykonywać do 1,4 tys. testów, a jednorazowo – do 100 testów. Urządzenie całkowicie automatycznie wykonuje testy, które są widoczne w systemie elektronicznym.
„Przyspieszy to proces wydawania wyników”
– powiedział Jędrychowski zaznaczając, że aparatura będzie szczególnie przydatna w przypadku weryfikacji próbek dużych grup, np. 100 osób, pozostających w kwarantannie.
⬆ System diagnostyczny Cobas 6800 firmy Roche. Fot. www.diagnostics.roche.com
Dzięki nowemu urządzeniu Szpital Uniwersytecki zbada próbki m.in. grupy osób w kwarantannie w zakładzie opiekuńczo-leczniczym przy ul. Wielickiej w Krakowie oraz pracowników i pacjentów szpitala w Bochni.
Równocześnie Szpital Uniwersytecki będzie prowadził testy dotychczasową metodą, która jest półautomatyczna i posłuży do badań mniejszych partii materiału. Stara metoda daje szansę zbadania do 16 próbek w jednej partii.
Naukowcy z Gdańska pracują nad testem na koronawirusa
Nad szybkim testem przesiewowym na koronawirusa pracuje także grupa naukowców z Instytutu Biotechnologii i Medycyny Molekularnej w Gdańsku i z firmy SensDx. Według kierownika zespołu test może być kilka razy tańszy, niż te wykonywane obecnie.
„Diagnostyka jest najważniejsza. Oczywiście najciekawszym rozwiązaniem byłyby testy, które moglibyśmy kupić w aptece i zrobić w domu, a wynik wysłać do lekarza. Właśnie nad takimi testami pracujemy w SensDx i w Instytucie Biotechnologii i Medycyny Molekularnej”
– mówi dr inż. Nidzworski, stypendysta Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, która poinformowała o jego badaniach.
⬆ Fot. Pixabay
Materiałem do testu będzie wymaz z gardła. Nie trzeba będzie długo czekać na wynik.
„Pobieramy wymaz, wkładamy go do specjalnego buforu, który rozbija wirusa, a następnie nakładamy ten bufor na elektrodę. Po kilku minutach będziemy mieli wynik – pozytywny bądź negatywny. Nasz cel to przesiewowe rozwiązanie, czyli takie, które można zastosować powszechnie. Testy będzie można wykonywać na przykład w zakładach pracy, zanim pracownicy zaczną swoje zadania”
– mówi naukowiec.
Podkreśla, że w sytuacji pandemii wymiana myśli między naukowcami jest otwarta. Testy, nad którymi pracuje, będzie walidował (czyli ostatecznie sprawdzał ich działanie) prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Badacze współpracują z ośrodkami z Włoch i Niemiec.
„Potrzebujemy każdego rodzaju szybkich testów, w każdej ilości i jeszcze więcej testów. One muszą być powszechne, bo w obecnej sytuacji powinniśmy przebadać każdy tak zwany przypadek i podjąć decyzję, czy tej osobie potrzebna jest kwarantanna albo czy trzeba zamknąć firmę, bo ktoś miał kontakt z osobą, która była pozytywna jakiś czas temu”
– mówi dr inż. Nidzworski. Jego zdaniem koronawirus zostanie z nami na dłużej, a nie tylko w tym sezonie. Dlatego takie testy będą potrzebne.
Zespół dra inż. Dawida Nidzworskiego wprowadził już na rynek testy wykrywające wirusa grypy. Obecnie firma opracowuje test szybki przesiewowy wykrywający białka wirusa CoV-2, testy molekularne real-time PCR oferowane przez Warsaw Genomics czy GeneMe Sp. z o.o. wykrywają materiał genetyczny wirusa. Procedura molekularna wymaga laboratorium, wykwalifikowanej kadry i trwa klika godzin. Szybkie testy będą wykorzystywane jako metoda szybkiego skriningu, a testy laboratoryjne molekularne do potwierdzenia przypadków pozytywnych.
Nad różnymi testami na koronawirusa pracują też inne polskie ośrodki badawcze, np. Małopolskie Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie czy Instytut Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu.
Agencja Rozwoju Przemysłu kupiła 300 tysięcy testów. 150 tys. jest już w Polsce
Agencja Rozwoju Przemysłu kupiła 300 tysięcy testów genetycznych wykrywających koronawirusa – powiedział w czwartek PAP wiceprezes ARP Paweł Kolczyński. Dodał, że koszt zakupu to ok. 6 mln euro. Pierwsza partia 150 tys. testów przyleciała na lotnisko Chopina z Seulu w czwartek.
Jak wskazał wiceprezes, kolejne 150 tys. testów dostarczona zostanie w przyszłym tygodniu.
⬆ Cezariusz Lesisz, prezes zarządu ARP S.A. Fot. Agencja Rozwoju Przemysłu
Kolczyński wskazał, że testy zostaną przekazane przez ARP do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie, jednostki podległej Ministerstwu Zdrowia.
„Testy pozwolą skuteczniej wykrywać zakażonych, by służby medyczne mogły szybciej poradzić sobie z epidemią”
– powiedział Kolczyński. Dodał, też ARP we współpracy z innymi spółkami państwa organizuje kolejne loty ze środkami ochronnymi.
Do tej pory Agencja Rozwoju Przemysłu kupiła i sprowadziła z Chin środki ochrony osobistej warte ok. 10,7 mln zł. 1 i 2 kwietnia do Warszawy przyleciały trzy samoloty z ponad milionem masek i 100 tys. kombinezonów kupionych przez ARP. Pod koniec marca Agencja kupiła i sprowadziła z Chin 1 mln 700 tys. maseczek, 40 640 kombinezonów, 10 tys. gogli i 416 500 rękawic – wszystkie te środki trafiają do magazynu Poczty Polskiej w Łodzi, która przy współpracy z Ministerstwem Zdrowia przekazuje je do placówek medycznych.