Tegoroczna już 40 rocznica Stanu Wojennego została „okraszona” filmikiem, na którym Adam Michnik wyznaje miłość generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu, co ten przyjmuje z wdzięcznością. Obrzydliwa polityczna pornografia. Filmik okazał się paliwem do kolejnej odsłony debaty o patriotyzmie.
Debata o patriotyzmie ma w Polsce długą tradycję. Nieproste nasze dzieje są doskonałą pożywką dla rozmaitej maści odmian patriotyzmów. Jedne proste jak sztych bagnetem, a inne mentalną konstrukcją wzorowane na brabanckich koronkach. I zawsze znajdą się jacyś pożal się Boże moraliści z troską na obliczach martwiący się tym, że Polacy tacy podzieleni. Oni, tacy ekumeniczni, plotą o zgodzie która buduje i takie tam przeżarte przez mole historii dyrdymały.
Spór o patriotyzm ma zdaje się dłuższą, niż nam się potocznie wydaje, tradycję. Tym którzy chodzili do szkoły, albo choćby do kina, pragnę przypomnieć – „Potop”. Tam są pomieszczone trzy archetypowe postacie idealnie pasujące do współczesnego sporu o patriotyzm. Przypomnę te postaci: Michał Wołodyjowski, Radziwiłł Janusz i Radziwiłł Bogusław.
Ten pierwszy, reprezentant patriotyzmu z „fasonem”. Z szabelką na koń i do boju. Kierujący się prostymi i nieco naiwnymi zasadami. W naszej tradycji uznany za wzorcowy i „święty”. Typ reprezentowany przez pułkownika Michała Wołodyjowskiego, szczerze lubiany przez Sienkiewicza i chyba sporą część rodaków, która przedkłada machanie szablą nad myślenie.
Drugi typ – pragmatyczny. Rozumiejący grę politycznych sił. Mierzący zamiary na siły. Tyle wolności i niepodległości ile własnej potencji. Kolaborujący z silniejszymi, dla ratowania tego co się da uratować w niekorzystnej sytuacji politycznej. Mający moralne rozterki wobec własnych wyborów. Świadomie ważący decyzję. Ostatecznie jednak rozdarty pomiędzy szlachetną ideą a praktycznymi wyborami, do których została zmuszony. Mający do siebie wstręt, ale Polak, czyli Janusz Radziwiłł.
I trzecia postać. Bogusław Radziwiłł. Urodzony renegat. Europejczyk, dla którego ojczyzna to garb i zaścianek. Ceni sobie korzyść materialną ponad wszystko. Taki siedemnastowieczny miłośnik ciepłej wody w kranie. Służący każdemu kto da więcej, z którym ma się największą korzyść lub kto zapewni większy komfort życia. Elegancki na zewnątrz a śliski i obleśny w środku.
Sienkiewicz żyjący w czasach kiedy trzeba było być Januszem Radziwiłłem, kolaborować z zaborcą, nie skakać mu do gardła, ale budować swoją siłę i czekać zmiany politycznej koniunktury, chyba nieco lubił księcia Janusza Radziwiłła. Podzielał jego tragizm. Pogardzał Bogusławem. Rozumiał też, że Polska potrzebuje Wołodyjowskich. Takich patriotów, którzy zaryzykują życie dla Polski. W jakimś sensie Sienkiewicz jest niedocenianym duchowym ojcem polskiej niepodległości w 1918. Polska miała wtedy szczęście, bo po raz pierwszy we współczesnych dziejach Januszowie Radziwiłłowie i Michałowie Wołodyjowscy walczyli o Polskę razem. Każdy po swojemu.
Dzisiaj kontynuujemy kilku wiekowy spór o Polskę. Ciągnący się od czasów szwedzkiego potopu. Ale czy z renegatami, dla których Polska to garb i obciach warto się spierać o cokolwiek?
Więcej felietonów znaleźć można na tej stronie