Jest stare, może chińskie, bo starsze, powiedzenie. „Jeżeli uchodzisz za sprytnego, jesteś mało sprytny”. Powiedzenie to, czasem, nieoczekiwanie stać może się komentarzem do politycznych wydarzeń.
Tym razem, boć to przecież nie pierwszy raz, ten komentarz w oczywisty sposób przykleja się do umowy koalicyjnej niemieckich partii tworzących rząd. To co odchodzący rząd niemiecki skrzętnie maskował, udając, że nie rządzi unijnymi biurokratami, nadchodzący wywala na stół, bez najmniejszego skrępowania.
W umowie bowiem ekspresis verbic napisano, że największa europejska gospodarka ma „europejskie obowiązki” i musi podjąć aktywne starania, aby Unia Europejska stała się państwem federacyjnym realizującym niemieckie interesy, a państwa mające odmienne od niemieckich interesy, będą mniej lub bardziej formalnie przywoływane do porządku. Nowa niemiecka władza właśnie objawiła współczesną wersję kulturkampfu, który nam Polakom kojarzy się z Generalną Gubernią i III Rzeszą. Można zatem uznać, że koncepcja IV Rzeszy została Europie oficjalnie zaprezentowana.
Pomysł ten widać nie bardzo spodobał się Francuzom, bo jedna z francuskich gazet odpaliła medialną bombę, odsłaniając korupcyjne powiązania na najwyższych szczeblach unijnej oligarchii. Zgodnie z metodą atakowania podczas przegrupowania wojsk, Francuzi uderzyli wtedy, kiedy w Brukseli już nie rządzi Angela Merkel, a nowy niemiecki kanclerz, jeszcze nie został wprowadzony we wszystkie niuanse niezbędne do silnego uchwycenie lejc. Najbardziej skompromitowany został TSUE, niemal mityczna świątynia europejskiej sprawiedliwości, nadająca sobie prawo wydawania wyroków ostatecznych i niepodważalnych. Zamykająca stocznie kopalnie, elektrownie, mrugnięciem powiek i skrzywieniem kącika ust.
Te dwa wydarzenia niczym idealnie dopasowane dwa elementy puzzli, ujawniły nie tylko intencje niemieckie, ale również cele i metody, niewiele mające wspólnego z głoszonymi hasłami. Metodami jakimi przyszłe super państwo będzie zawiadywać naszym bytem. Traktowania nas tak, jak traktowali ludność tubylczą kolonialni władcy lub kacykowie egzotycznych krajów, sami żyjący w nieprawdopodobnym luksusie. Do gruntu skorumpowani, pazerni, leniwi, okrutni, bezwzględni, z poczuciem przynależenia do lepszej rasy.
Aby realizować swoje egoistyczne interesy, bogacić się kosztem innych, żyć w luksusie, pozorując przydatność, udając demokrację, głosząc hasła o sprawiedliwości, nie cofną się przez przemocą finansową i prawną. Oportunistycznie, aby nie narazić się największej gospodarce Europy, wykonają każde polecenie niczym Eichmann, Speer, czy generałowie Wehrmachtu. Widać to czarno na białym.
Elity brukselskie, kamaryla rządząca Unią Europejską, częściowo sama zdjęły maskę, a częściowo maskę jej zdarto. Ukazała się odrażająca prawda o celach tej instytucji. Ja wiem, że są naiwni wierzący w możliwość naprawy. Chciałbym być z nimi, ale rozum mi podpowiada, że obecne stadium raka demoralizacji i degrengolady Europy nie pozwala mi takich nadziei mieć.
Więcej felietonów znaleźć można na tej stronie